piątek, 20 czerwca 2014

Kto decyduje - Ty czy twój nałóg? SUGAR BLUES

SUGAR BLUES - ZNIEWOLENI PRZEZ CUKIER (W. Dufty) - brzmi nierealnie?
Jakoś nie mogłam zabrać się do tej pozycji od długiego czasu. Ciekawe czemu?
I właściwie po kilkunastu stronach zrozumiałam przyczynę :)
Jakiś czas temu pisałam, jak radzić sobie z apetytem na słodycze - KLIK.
Nie idzie mi łatwo rezygnacja ze słodkości. Stojące na stole kuszą nieugięcie... kawa wzmaga apetyt na coś, co zawiera cukier itp... itd... 

"Na ogół nie wiemy, że jesteśmy od czegoś uzależnieni, dopóki nie zdecydujemy się z tym zerwać. Dopiero wtedy odkrywamy, że wcale nie mamy władzy nad sobą."

Prosta prawda... każdy nałogowiec twierdzi, że w każdej chwili jest w stanie rzucić... - cokolwiek by to było. Tylko pytanie ilu jest zwycięzców?
Wiem, wiem, zaraz ktoś warknie, że co ja chcę cukier porównywać do alkoholu, papierosów, narkotyków... a właśnie, że chcę...
I kiedy tak czytałam zdałam sobie sprawę, że to pewnie obawa przed negatywami tej słodkiej trucizny odpychała mnie od sięgnięcia po książkę. No, bo jak wiedząc to, co wiem, po jej przeczytaniu, mogę nie zrezygnować z cukru?
Powiem szczerze, nie będzie to proste i natychmiastowe, ale dam radę :)
Biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo zależy mi na zdrowiu mojej Córki, tym bardziej powinnam mieć siłę :)

"... jeśli chorujesz, to jest to wyłącznie twoja wina. Ból jest ostatecznym ostrzeżeniem. Tylko ty wiesz najlepiej jaką krzywdę sobie wyrządzasz i tylko ty możesz z tym skończyć" -  dosadne, ale jakże prawdziwe... a może się z tym nie zgadzacie?
Ile razy próbowaliście coś zmienić, z czegoś zrezygnować, coś wprowadzić w życie, aby je polepszyć, aby zadbać o swoje zdrowie? Jak długo w tym wytrwaliście?
Nie wiem, jak Wy, ale ja potrzebuje sporego "kopniaka", motywatora, czegoś, co naprawdę do mnie dotrze.
Ostatnio sporo widzę wpisów blogowych, że cukier jest "be" i czym go zastąpić. Niby wszyscy wiemy, że lepiej z niego zrezygnować, niby czymś tam go zastępujemy, ale w rzeczywistości wygląda to różnie. A może po prostu brak nam wiedzy, tego "kopniaka", który spowoduje, że nie będziemy mieli na niego ochoty, że będziemy chcieli pokazać, że to my, a nie nasz nałóg decyduje o naszych wyborach?
Jeśli tak jest, czytajcie dalej, podam kilka faktów, na temat naszego słodkiego "przyjaciela"...
Nasze samopoczucie, to czy jesteśmy zadowoleni, spokojni, załamani zależy od naszego mózgu. Ten wrażliwy organ, podobnie jak reszta ciała, musi funkcjonować w równowadze pomiędzy poziomem glukozy a poziomem tlenu we krwi. Wtedy nasze ciało jest sprawne.
W momencie niskiego poziomu cukru komórki naszego ciała, w szczególności mózgowe cierpią straszliwy głód. Ten stan reguluje dieta.
Często sięgamy wtedy po "cukier", w jakiejkolwiek postaci by on nie był.
Tu tkwi problem- spożywając cukier rafinowany powodujemy drastyczny wzrost glukozy we krwi, równowaga zostaje zachwiana, organizm zaczyna walczyć z cukrem. Glukoza spada, więc po nagłym przypływie energii, mamy nagły jej spadek. Mózg "wariuje" i może płatać nam figle; stajemy się drażliwi, nerwowi, dokucza nam zmienny nastrój. I tak w kółko.... Z dnia na dzień obniża się nasza sprawność, mamy problemy z koncentracją, jesteśmy nieustannie zmęczeni.
NIKT NIE POTRZEBUJE CUKRU!
"Pragnienie, chęć to jedna sprawa, a potrzeba to druga".
Nie można traktować wszystkich węglowodanów jednakowo, gdyż jest to niebezpieczne dla zdrowia. Naturalne węglowodany, nierafinowane, występujące w warzywach, owocach, pełnych ziarnach musimy zdecydowanie odróżniać od tych przetworzonych, w szczególności cukru i białej mąki. Pisałam już wcześniej TUTU, jak ważna jest jakość jedzenie. Zmiana jakości pożywienia może przynieść zmianę jakości zdrowia oraz życia. Nawet ilość spożywanego pokarmu ulegnie zmianie.
Cukier każdego rodzaju powodują zmniejszenie wydzielania soków żołądkowych i wstrzymuje naturalną zdolność żołądka do ruchu. Cukry nie są trawione w ustach - tak jak produkty zbożowe, ani w żołądku - jak mięso, tylko przelatują przez żołądek do jelita cienkiego (zjadane same). W momencie łączenie ich z innymi produktami - zatrzymują się w żołądku i czekają na strawienie, a panujące tam warunki powodują ich szybką kwaśną fermentację.
Mówiąc wprost i najprościej - dodawanie nawet najmniejszej ilości cukru do pożywienia, powoduje, że wiele ze składników w trakcie fermentacji przekształca się w produkty niepotrzebne, a często będące trucizną. Aby być odżywczą , żywność musi zostać strawiona, a to nie jest możliwe,  jeśli zaśmiecamy nasz organizm, i dochodzi do gnicia w przewodzie pokarmowym tego, co zjadamy.
Dokąd prowadzi nas cukier?
Czy mając świadomość, że cukier:
- powoduje u kobiet bóle menstruacyjne
- przyczynia się do problemów ze skórą, wrażliwość na promienie słoneczne
- powoduje próchnicę zębów, choroby dziąseł, problemy żołądkowe, żylaki, hemoroidy,
- przyczynia się do powstawania wrzodów
- i wiele innych.... masz na niego ochotę?

"Im dłużej jemy, tym trudniej nam docenić naturalną słodycz w pożywieniu. Spożywanie sztucznych słodzików oraz cukru przytępia nasze poczucie smaku niemal całkowicie".
Warto zwrócić na to uwagę. Dlaczego do naturalnie słodkich truskawek dodajemy cukier?
Jak wiele potraw "wzbogacamy" słodkim smakiem, powodując jego zaleganie w naszych organizmach o problemy z przyswojeniem tego, co dobre o pożyteczne?

Ja pracuję, zmieniam.... A Ty?

Chcesz wiedzieć więcej zachęcam do lektury: W. Dufty - "Sugar Blues. Zniewoleni przez cukier".

Zdjęcia poniżej nie komentuję :(

grafika: http://staraprasa.blox.pl



czwartek, 12 czerwca 2014

Czytam, czytasz... to poczytaj :)

O klubie Czytalińskich pisałam już co nie co, a nawet przemawiałam do kamery :) - KLIK i KLIK
W ramach akcji CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM, zostałam zaproszona na spotkanie z trzecioklasitami. Miałam im przeczytać kilka krótkich opowiadań, a ostatecznie poza czytaniem prowadziłam z nimi całkiem miłą dyskusję.
Wybór padł na opowiadania Grzegorza Kasdebke, z serii "Co to znaczy" oraz "Niesforny alfabet".
Książki świetne, polecam dla dociekliwych małolatów.
Spędziłam z tą klasą prawie godzinę i świetnie się bawiłam. Przyzwyczajona jestem do zabawnych tekstów mojej 3- letniej Sary, i chyba powinnam je spisywać, ale cała klasa trzecioklasistów rozłożyła mnie :) 
Śmiechu było sporo, bo też wyobraźnia ponosiła ich co chwilę...
Zanim przeczytane zostały opowiadanka mające na celu wyjaśnienie związków typu: Uchylić komuś niebo, Grać pierwsze skrzypce, Nakrył diabeł ogonem, Spoczął na laurach,  pytałam co to wg nich znaczy.
Tak więc np "Nakrył diabeł ogonem" - to znaczy, że "kogoś zabili i nakryli czymś, żeby schować", a "grać pierwsze skrzypce" to oczywiście "grać po raz pierwszy na skrzypcach", "spoczął na laurach" - tu przytoczę tekst z opowiadania, kiedy chłopiec zdziwiony pyta "to ile tych Laur było i czy ty babciu nie jesteś zazdrosna?".
Poza czytaniem, prowadziliśmy dyskusje życiowo - wakacyjne, rozwojowo - czytalińskie właśnie :)
Ulubiona literatura, wspólne czytanie z rodzicami, samodzielne czytanie - spryciarze zaskakiwali w odpowiedziach i pytaniach. Z nowinkami oczywiście też są zaprzyjaźnieni - słuchanie audiobooków, korzystanie z opcji lektora na tablecie to żadna nowość.  
Na spotkaniu była ze mną Sara, która dzielnie siedziała i słuchała mojego czytanie przez połowę spotkania. Potem pobiegła na dział książek, gdzie czuje się doskonale.
Powiem szczerze, że bardzo fajne takie spotkania, kiedy można dać coś z siebie innym dzieciom. Szczególnie, że dzieciakom się podobało i pewnie moglibyśmy jeszcze podyskutować, ale przewidziany czas się nam skończył.
Zachęcam do brania udziału w takich inicjatywach, jeśli tylko macie taką możliwość :)
Poniżej kilka fotek ze spotkania:











Owsianka - dla zdrowia i urody :)

Ostatnie gorące dnie skłoniły mnie do poszukiwania pomysłów na lekkie, a pożywne i zdrowe śniadanie.
Dość długo w mojej kuchni nie gościły płatki owsiane i właśnie o nich sobie przypomniałam.
Czy trzeba przekonywać do tego, że warto jeść owsiankę?
Jeśli tak, oto kilka ich zalet:
- mają właściwości odchudzające i odmładzające (nawilżają skórę od wewnątrz)
- są źródłem siły - sportowcy często je jedzą
- są bogatym źródłem białka

A teraz dwa pomysły na śniadanie, które ostatnio wróciło do naszego tzn mojego i mojej 3 - latki menu :)

Wersja pierwsza:
- płatki owsiane górskie zalewam gorącą przegotowaną wodą  (woda ma je lekko przykryć i stawiam na ogień) - dodaję odrobinę miodu, odrobinę masła i trzymam tylko do momentu zawrzenia wody
- dorzucam wedle uznania i tego, co akurat posiadam - maliny, starte lub pokrojone drobno jabłko, gruszkę, truskawki, jagody
- mieszam i gotowe
Smakuje naprawdę pysznie, Sara uwielbia.
Wersja druga:
- wieczorem zalewam płatki zimną przegotowaną wodą (woda ma je lekko przykryć) -  dodaję sok wyciśnięty z cytryny, odrobinę miodu, ziarna słonecznika, dyni, migdały, orzechy włoskie, może być żurawina, rodzynki - co kto lubi i ma - oczywiście proporcje też zależą od gustu i smaku, ale pamiętajmy, że to płatki mają być podstawą. To wszystko zostawiam na noc pod przykryciem.
- rano mieszam - dodaję jogurt naturalny, świeże owoce i gotowe

Takie zestawy to nie tylko sycące i zdrowe śniadanie, ale także źródło magnezu, żelaza i witamin. 
Te z grupy B - np B6 poprawia koncentrację i pamięć, B1 - przeciwdziała zmęczeniu i rozdrażnieniu.
Czy trzeba więcej?
Mam nadzieję, że zasmakuje i znajdzie się w Waszym menu :)



wtorek, 10 czerwca 2014

Dieta tylko dla Ciebie - ciag dalszy....

Temat zaczęłam już wcześniej TUTAJ.
Książka dotarła, przeczytana, choć przyznam, że nie należy do tych łatwo "przyswajalnych" :) Sporo specjalistycznej wiedzy, dla mnie - nie medyka, wymagała czytania w dużym skupieniu. Tak, czy inaczej, cieszę się bardzo, że mogę podzielić się tym, co wg mnie najistotniejsze. Nie będę wchodziła w szczegóły, bo o nie o to chodzi.
Autor sięga do wieli dziedzin, nauk, odwołuje się do dietetyki ajurwedyjskiej, Tradycyjnej Medycyny Chińskiej, homeopatii. Przyznam szczerze, że trochę tego wiele, ale wszystko ostatecznie prowadzi do opracowanego przez niego modelu diety spersonalizowanej, która wyróżnia 3 podstawowe typy psychoenergetyczne.
"Kiedy jemy rzeczy przypadkowe, trudno nam się najeść, ciągle nam czegoś brakuje. Ludzie otyli zazwyczaj są po prostu niedożywieni, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. Im bardziej jesteś nieuporządkowany, im mniej harmonijnie żyjesz, tym więcej jesz nieuporządkowanej żywności, pogłębiając chaos." (Dr n.med. K. Krupka - Ilu ludzi, tyle diet) Ten cytat z wywiadu, przedstawia w mega skrócie podejście dr Krupki. Diet jest tyle, ile jest ludzi - zgadzacie się?
Ciekawa jestem Waszego zdania, bo moje brzmi owszem, tak jest. Jednemu z nas coś smakuje, innemu nie, jednemu służy, drugiemu nie. Nie można bezkrytycznie przyjmować wzorców żywieniowych i dostosowywać ich dla każdej grupy. Sposób żywienia uzależniony jest bowiem od  kilku czynników. Poza osobowością człowieka, znaczenie ma miejsce zamieszkania (klimat, dostępność określonych produktów) oraz wiedza na ich temat (sposób przetwarzania, wartości energetyczne itp.). A z tych trzech czynników powstaje wiele kombinacji, bo też w zależności od miejsca przebywania, dostępności produktów, nasze odżywianie będzie wyglądać zupełnie inaczej.
Jak zatem poznać sposób odpowiedni dla nas?
Najpierw musimy określić siebie samego, zrozumieć co to znaczy jeść zdrowo - czyli tak, aby "umieć poczuć i widzieć, co jest dla mnie dobre. A punktem wyjścia do tego jest określenie, kim jestem".
Tak właśnie dochodzimy do uniwersalnych zasad jedzenia, pozwalających wybierać takie pokarmy, które są dla nas dobre w danej chwili.
Pamiętać musimy zawsze, że to, co jemy wpływa na nasze samopoczucie, a nasze samopoczucie wpływa na to, co wybieramy do jedzenia. Najważniejsze jest zachowanie równowagi między podstawowymi składnikami - białkiem, tłuszczami i węglowodanami. Nie ma jednej uniwersalnej zasady, trzeba dostosować zapotrzebowanie na nie indywidualnie. Bierzemy przy tym pod uwagę wydajność energetyczną, szybkość wytwarzania energii, równowagę wegetatywną, równowagę hormonalną. Brzmi skomplikowanie?
Więc do rzeczy. Trzy podstawowe typy metaboliczne, to sposób na określenie sposobu żywienia - bardziej węglowodanowy, tłuszczowy, białkowy. Na ich podstawie wyróżnia się 9 podkombinacji, w której każdy z nas powinien odnaleźć siebie.
TYP SENSORYCZNY - związany z wrażeniem dotykowym (w rozumieniu symbolicznym, bo nie tylko fizyczny, ale emocjonalny, mentalny). Są to z reguły osoby ruchliwe - także "mentalnie", pełne energii, mające szybką przemianę materii (szczupłe, delikatna budowa, sucha skóra). Nie lubią zimna, marzną im ręce i stopy. Należą do osób bystrych, pobudliwych, chętnych do zabawy. Bogata wyobraźnia, szybkość mowy i poruszania się, a także łatwość uczenia - ale szybkiego zapominania i chaotyczne myślenie to kolejne ich cechy.
Ponadto są nerwowi, zmienni,mają dobry refleks. Mają w sobie wiele lęku,są wrażliwi na dźwięki,dotyk i nie lubią hałasu.
Najsłabszym narządem jest układ nerwowy, miewają problemy ze snem, wysokim ciśnieniem, bólami głowy, gardła, ucha, częstym uczuciem zmęczenia.
Zaleca się im regularny tryb życia, pracę w spokojnej atmosferze (ale dającą możliwość zmian). Powinny działać spokojnie, nie kierować się w pierwszej kolejności emocjami.
Dieta - bogata w tłuszcze, niekoniecznie zwierzęce (polecane masło, masło ghe, oleje). Spożywanie węglowodanów prostych w nadmiarze rozregulowuje system nerwowy. Sprzyja spożywanie umiarkowanie ciepłych posiłków (3-4 dziennie), dodawania masła, smaki słone, kwaśne i słodkie; mniej gorzkiego, cierpkiego i ostrego. Wybierać powinny pożywienie łagodzące i sycące, ograniczać używki.
TYP EMOCJONLANY
Poszukiwanie równowagi to cel.
Są to najczęściej osoby dobrze zbudowane, umięśnione, o jasnej cerze, prostych włosach. Nie lubią upałów, śpią spokojnie i mają dobrą przemianę materii. Energetyczni, z cechami przywódczymi, pociągiem do rywalizacji są pracowici i dynamiczni. W sytuacjach stresowych miewają napady złości, zniecierpliwienia.
Cechuje je bystry umysł, duża koncentracja, kreatywność. Bronią swoich poglądów, łatwo się irytują, ale są radosne, odważne i pewne siebie. Lubią ładne przedmioty. Są ambitne, lubią wyzwania.
Najczęściej dokuczają im zaburzenia metaboliczne i endokrynne, ale także choroby układu krążenia i wątroby. Problemy ze skórą w postaci wysypki, trądziku oraz stanów zapalnych to niestety też częsty problem. Są wrażliwi na zanieczyszczenia.
Zaleca się im umiarkowanie pod każdą postacią, regularny stały sposób żywienia.
Dieta równoważąca, unikanie ostrego i rozgrzewającego pożywienia oraz smażenia na głębokim tłuszczu, nadmiaru soli, przetworzonych dań.
TYM BEHAWIORALNY(INSTYNKTOWNY)
Najważniejsze jest poszukiwanie spokoju i harmonii. to osoby z reguły silne, mające tendencje do tycia. Wytrzymali, odporni, spokojni, wyrozumiali, niezawodni - godni zaufania, wierni. Ich mowa jest wolna, wolno się uczą ale mają dobrą pamięć. Nie przepadają za zimnem i deszczem.
Świat postrzegają głównie za pomocą zmysłu smaku i węchu, polegają na odczuciach ciała. Oszczędni, wytrzymali, mają stały poziom energii. Z reguły tolerancyjni, wybaczający, tłumią emocje. Uczą się powoli ale trwale i dogłębnie.
Łatwość gromadzenia płynów w organizmie  powoduje choroby błon śluzowych, zapalenie zatok, przeziębienia, alergie.
Często gromadzą w sobie negatywne emocje i silnie bronią swojego terytorium. Potrzebują kontaktu z ludźmi, który stymuluje ich i napędza do działania.
Dieta - ten typ jest dość mało podatny na wpływ pokarmu. Efekty są mało widoczne z powodu "powolności" energetycznej. Zalecana jest im dieta lekka, zbliżona do wegetariańskiej. Szkodzi im tłuste, oleiste, mrożone, słone jedzenie. Wskazane ciepłe lekkie dania a po posiłku spacer.

U wszystkich istotna jest także pamięć o równowadze kwasowo - zasadowej. Do zakwaszenia prowadzi najczęściej nadmiar spożywanego białka. Powinno spożywać się ok. 50g na dobę, a w Europie wynosi ok 120-150g. Tylko 20% z nas toleruje tak dużą ilość białka.

Czy odnaleźliście się w powyższych typach? Ciekawa jestem waszego odbioru takiego spojrzenia na dietę...
Autor tej koncepcji podkreśla, że najczęściej mamy do czynienia z typami mieszanymi, co spowodowane jest różnymi czynnikami: genetyka, dieta, zachowania matki podczas ciąży, poród - to wszystko powoduje, że pierwotny typ zostaje zachwiany.
Jeśli ktoś ma ochotę zagłębić się w temacie sięgnijcie do książki - autor podaje szczegółowo jakie potrawy są wskazane, a jakie nie dla danego typu. Omawia procedurę diagnostyczną w diecie spersonalizowanej  - "Jak jeść? Dieta spersonalizowana" - K.Krupka
Choć pozycja jest bardzo fachowa, w moim odczuciu pozwala spojrzeć na sposób odżywiania w ciekawy sposób. Czasem nie dociera do nas, jak wiele zależy od nas samych - bo to my decydujemy co ląduje na naszych talerzach :)
Życzę więc dobrych i zdrowych wyborów!!!!
Liczy się nie tylko co na talerzu, ale jakiej jakości... 
Dla tych, co boją się tłuszczu -  cosik  TUTAJ
A jeśli trudno wprowadzić zmiany - zapraszam TUTAJ




czwartek, 5 czerwca 2014

bloSilesia - czyli początkująca i inni :)

hm... blogosfera... pomyśleć, że trzy miesiące temu ten świat był mi zupełnie obcy. Fakt wchodziłam czasem na jakiś blog, ale raczej przypadkowo. Jedyny blog, na który trafiłam przypadkowo, a zwrócił moją uwagę to "halo ziemia".  Dlatego będąc mega początkującą blogerką, kiedy zobaczyłam, że w Katowicach odbywa się spotkanie blogerów: Blogerze! Cel! Pal! – Porozmawiajmy o skutecznym osiąganiu celów na którym jednym z prelegentów ma być Konrad, twórca tegoż bloga, pomyślałam, że to znak :)
Zgadałam się więc z Paulą, blogerką bardziej doświadczoną niż ja i pojechałyśmy. 
I teraz mogę już śmiało powiedzieć, że warto było!
Organizatorzy zadbali o atmosferę. Czułam się jakbym była tam nie pierwszy raz.
Prelegenci - fachowo i na temat, w składzie:
Michał Maj - Życie jest piękne - marzyciel, którego marzenia się spełniają. 
Patrycja Koczwara - KOKOPELIA - jej hobby stało się jej pracą, sposobem na życie, "latającym dywanem".
Konrad Kruczkowski - halo ziemia, blog umiarkowanie społeczny - jak określa go twórca, poruszający sprawy ważne i bliskie nam wszystkim z własnej perspektywy.
Jan Favre - Stay Fly - tematy życiowo - stylowe, głównie związane z Krakowem.
  
Czterech otwartych, pełnych pasji i najważniejsze mających cel ludzi, którzy w znakomity sposób opowiedzieli o swojej przygodzie z blogiem. O początkach, rozwoju, pomyśle. Podzielili się cennymi spostrzeżeniami, wskazówkami. 
Dali do myślenia....
I powiem tak, choć miałam chwilę zwątpienia w sens prowadzenia bloga, dali mi kopa... 
I cóż, nigdy nie jest za późno na zmiany... więc mam cel, aby to, co urodziło się w mojej głowie po wczorajszym spotkaniu, szybko znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Pisać lubię, chcę dzielić się tym, co "ciekawe", ale miło byłoby wiedzieć, że są ludzie, do których to przemawia :) Dlatego liczę, że poznam Wasze opinie, że podzielicie się własnymi spostrzeżeniami i doświadczeniami w tematach, które poruszam na blogu.Dziękuję bloSilesia za tak wartościowe spotkanie!
Do zobaczenia! 
Tutaj link do wideorelacji:  RELACJA
No i fotki:
autor zdjęć: Magda Giertuga
miejsce: Strefa Centralna Katowice
Na ostatnim foto - ja i Paula :)





  

 

piątek, 30 maja 2014

Owocowy zawrót głowy ... w drodze do zdrowia :)

Sezon truskawkowy rozpoczęty... maliny, jagody dostępne. Owoców coraz więcej i każdy z pewnością wcina, co lubi, co ma pod ręką. Zajadamy, ale może warto wiedzieć, które z owoców wybierać częściej? Tym bardziej, że zawsze warto jeść to, co akurat rośnie w naszych okolicach, na co jest sezon :)
No, a w związku z tym, że na mojej działeczce pierwsze truskawki dały plon, trochę o nich.
Poza nieocenionymi walorami smakowymi, niezliczonymi pomysłami kulinarnymi, do których można je wykorzystać, mają mnóstwo właściwości zdrowotnych.
Nadają się doskonale dla osób mających problemy ze śledzioną - trzustką. Coś dla zatroskanych mam, ale nie tylko - poprawiają apetyt, łagodzą ból gardła, radzą sobie z chrypką. Coś o czym zupełnie nie miałam pojęcia: truskawka nawilża płuca i wytwarza płyny organiczne. Okazują się pomocne w zaburzeniach układu moczowego (przy bolesnym lub niemożności oddawania moczu).
Mają dużo krzemu i witaminy C - stąd ich nieoceniona pomoc przy odnowie naczyń krwionośnych i tkanki łącznej. 
Ponieważ zawierają kwas elagowy i dużą ilość polifenoli stymulują (podobnie jagody, maliny, jeżyny, żurawina) mechanizmy eliminacji substancji karcogennych (ogół czynników zwiększających ryzyko rozwoju nowotworu) i powstrzymują angiogenezę.
Ponadto truskawki zawierają witaminę PP (np. reguluje dotlenienie krwi); sole organiczne, poprawiające przemianę materii; wapń i fosfor; żelazo. Czyli wszystko to, co pożądane - ochrona przed anemią, wzmacnianie organizmu, wpływ odświeżający na cerę i włosy
I jeszcze jeden składnik, na który zwrócę uwagę: fitocydy, mające właściwości bakteriobójcze.Stąd można je stosować, aby wzmocnić zęby i dziąsła - w tym celu kroimy truskawkę na pół o nacieramy nią zęby i dziąsła, pozostawiamy na 45 minut, płukamy.

Zastosowań wiele, właściwości myślę, że jeszcze bardziej przekonują, do częstego sięgania właśnie po truskawki.
Ja polecam lody domowej roboty - smaczne, zdrowe, pożywne.
Opakowanie serka mascarpone, 250 g truskawek (bądź malin) - może być więcej, ja daję dosłownie 2 łyżeczki małe cukru brązowego - wszystko blendujemy i wkładamy najlepiej do foremek na lody. Po zamrożeniu pychota.
Polecam także przepis Gosi z Porrady Herbaty.
A oczywiście nie ma lepszych truskawek niż z własnej uprawy :)
Te poniżej z mojej prywatnej :)


Źródło: Odżywianie dla zdrowia. Antyrak

czwartek, 29 maja 2014

Wystarczająco perfekcyjnie

Ostatnio z przemęczenia odpuszczam wiele tematów. Nie ćwiczę, nie pracuję wieczorami, rzadko czytam, po prostu taki to okres, że od 6:00 do 20:00 daję z siebie wszystko lub więcej, i mój organizm odmawia nadgodzin. Wchodzę do domu i po prostu padam. Początkowo, na starą modłę, miałam straszne wyrzuty sumienia, budziłam się po nocach miotając się po domu, wytworzyłam sobie taką blokadę, że jak tknę jeszcze w domu laptopa to łeb mi eksploduje i absolutnie ani pół roboczej myśli mi nie przychodziło do głowy.
Zaczęłam się trochę martwić, jak tam można. Sięgnęłam po test w najnowszym COACHINGU, Bogu dzięki nie jestem pracoholikiem.Pewnie upały dały mi po dupie i organizm potrzebuje więcej odpoczynku, a wyrzuty sumienia no cóż....nad trzeba popracować. Dlatego też sięgnęłam do mądrości filozofii Zen. Tak tak...wiem co myślicie...ale jak Wam powiem, że to filozofia podana w formie bardzo codziennej, przyziemnej i bez zbędnego pieprzenia o rzeczach, o których zabiegany, zapracowany człowiek nie ma pojęcia, to pewnie uda się przekonać choć część z Was do lektury.

"Koleś i mistrz zen" to zapis rozmów Jeff'a Bridges'a z jego znajomym Berrnie Glassman'em. Nazwiska wielkie, ale nie to tknęło mnie do zakupu. Pamiętacie film Big Lebowsky? Ja muszę się przyznać, że filmowy Koleś (dude) jest od czasów studiów moim wielkim idolem i niedoścignionym wzorem spokoju i relaksacji. Od momentu gdy go zobaczyłam, liczę na to, że nastąpi u mnie taki moment zdystansowania do siebie, pokochania siebie i docenienia życia tu i teraz bez, który pozwoli bez stresu i spiny udać się na zakupy w szlafroku.

Lekturę zaczęłam, zrecenzuję w pełni już za chwilę. Klimat i filozofię książki przybliżą Wam takie perełki:
"Jestem starym człowiekiem i cierpiałem z powodu wielu nieszczęść, z których większość nigdy się nie wydarzyła" Mark Twain

Miłego dnia,
lecę po szlafrok.

zdjęcie: sklep.charaktery.eu