piątek, 30 maja 2014

Owocowy zawrót głowy ... w drodze do zdrowia :)

Sezon truskawkowy rozpoczęty... maliny, jagody dostępne. Owoców coraz więcej i każdy z pewnością wcina, co lubi, co ma pod ręką. Zajadamy, ale może warto wiedzieć, które z owoców wybierać częściej? Tym bardziej, że zawsze warto jeść to, co akurat rośnie w naszych okolicach, na co jest sezon :)
No, a w związku z tym, że na mojej działeczce pierwsze truskawki dały plon, trochę o nich.
Poza nieocenionymi walorami smakowymi, niezliczonymi pomysłami kulinarnymi, do których można je wykorzystać, mają mnóstwo właściwości zdrowotnych.
Nadają się doskonale dla osób mających problemy ze śledzioną - trzustką. Coś dla zatroskanych mam, ale nie tylko - poprawiają apetyt, łagodzą ból gardła, radzą sobie z chrypką. Coś o czym zupełnie nie miałam pojęcia: truskawka nawilża płuca i wytwarza płyny organiczne. Okazują się pomocne w zaburzeniach układu moczowego (przy bolesnym lub niemożności oddawania moczu).
Mają dużo krzemu i witaminy C - stąd ich nieoceniona pomoc przy odnowie naczyń krwionośnych i tkanki łącznej. 
Ponieważ zawierają kwas elagowy i dużą ilość polifenoli stymulują (podobnie jagody, maliny, jeżyny, żurawina) mechanizmy eliminacji substancji karcogennych (ogół czynników zwiększających ryzyko rozwoju nowotworu) i powstrzymują angiogenezę.
Ponadto truskawki zawierają witaminę PP (np. reguluje dotlenienie krwi); sole organiczne, poprawiające przemianę materii; wapń i fosfor; żelazo. Czyli wszystko to, co pożądane - ochrona przed anemią, wzmacnianie organizmu, wpływ odświeżający na cerę i włosy
I jeszcze jeden składnik, na który zwrócę uwagę: fitocydy, mające właściwości bakteriobójcze.Stąd można je stosować, aby wzmocnić zęby i dziąsła - w tym celu kroimy truskawkę na pół o nacieramy nią zęby i dziąsła, pozostawiamy na 45 minut, płukamy.

Zastosowań wiele, właściwości myślę, że jeszcze bardziej przekonują, do częstego sięgania właśnie po truskawki.
Ja polecam lody domowej roboty - smaczne, zdrowe, pożywne.
Opakowanie serka mascarpone, 250 g truskawek (bądź malin) - może być więcej, ja daję dosłownie 2 łyżeczki małe cukru brązowego - wszystko blendujemy i wkładamy najlepiej do foremek na lody. Po zamrożeniu pychota.
Polecam także przepis Gosi z Porrady Herbaty.
A oczywiście nie ma lepszych truskawek niż z własnej uprawy :)
Te poniżej z mojej prywatnej :)


Źródło: Odżywianie dla zdrowia. Antyrak

czwartek, 29 maja 2014

Wystarczająco perfekcyjnie

Ostatnio z przemęczenia odpuszczam wiele tematów. Nie ćwiczę, nie pracuję wieczorami, rzadko czytam, po prostu taki to okres, że od 6:00 do 20:00 daję z siebie wszystko lub więcej, i mój organizm odmawia nadgodzin. Wchodzę do domu i po prostu padam. Początkowo, na starą modłę, miałam straszne wyrzuty sumienia, budziłam się po nocach miotając się po domu, wytworzyłam sobie taką blokadę, że jak tknę jeszcze w domu laptopa to łeb mi eksploduje i absolutnie ani pół roboczej myśli mi nie przychodziło do głowy.
Zaczęłam się trochę martwić, jak tam można. Sięgnęłam po test w najnowszym COACHINGU, Bogu dzięki nie jestem pracoholikiem.Pewnie upały dały mi po dupie i organizm potrzebuje więcej odpoczynku, a wyrzuty sumienia no cóż....nad trzeba popracować. Dlatego też sięgnęłam do mądrości filozofii Zen. Tak tak...wiem co myślicie...ale jak Wam powiem, że to filozofia podana w formie bardzo codziennej, przyziemnej i bez zbędnego pieprzenia o rzeczach, o których zabiegany, zapracowany człowiek nie ma pojęcia, to pewnie uda się przekonać choć część z Was do lektury.

"Koleś i mistrz zen" to zapis rozmów Jeff'a Bridges'a z jego znajomym Berrnie Glassman'em. Nazwiska wielkie, ale nie to tknęło mnie do zakupu. Pamiętacie film Big Lebowsky? Ja muszę się przyznać, że filmowy Koleś (dude) jest od czasów studiów moim wielkim idolem i niedoścignionym wzorem spokoju i relaksacji. Od momentu gdy go zobaczyłam, liczę na to, że nastąpi u mnie taki moment zdystansowania do siebie, pokochania siebie i docenienia życia tu i teraz bez, który pozwoli bez stresu i spiny udać się na zakupy w szlafroku.

Lekturę zaczęłam, zrecenzuję w pełni już za chwilę. Klimat i filozofię książki przybliżą Wam takie perełki:
"Jestem starym człowiekiem i cierpiałem z powodu wielu nieszczęść, z których większość nigdy się nie wydarzyła" Mark Twain

Miłego dnia,
lecę po szlafrok.

zdjęcie: sklep.charaktery.eu

środa, 28 maja 2014

Dieta tylko dla Ciebie...

Jakiś czas temu dzięki uprzejmości Wydawnictwa Beauty In Sp. z o.o. Press Sp. k.., otrzymałam magazyn: "les nouvelles esthetiques - nowości w kosmetyce". Wydawany na całym świecie branżowy magazyn polecam osobom kochającym świat kosmetyki profesjonalnej. TUTAJ link do strony.
Numer majowo-czerwcowy, który otrzymałam zainteresował mnie, bo dossier jest o wyszczuplaniu (odżywianie, ruch, modelowanie).
Już wcześniej Pani Ania z wydawnictwa poleciła mi książkę dr Krzysztofa Krupki: "Jak jeść. Dieta spersonalizowana", ale w magazynie miałam okazję przeczytać wywiad z doktorem, który ostatecznie przekonał mnie do zakupu książki. Zamówiłam i czekam na przesyłkę. Wówczas podzielę się z Wami szczegółami.
W osobnym wpisie pozwolę sobie także powołać się na artykuł "Dlaczego tyję" - świetny artykuł, pokazujący jak wiele może być przyczyn nadmiernego tycia.
A teraz do rzeczy. Zatytułowałam wpis - Dieta tylko dla Ciebie, bo właśnie temat indywidualnego dopasowania diety do człowieka jest tematem książki. System trawienny jest inny u każdego z nas, mamy różne ilości enzymów, każdy inaczej radzi sobie z trawieniem konkretnych składników.
Dlatego pojawiające się wciąż nowe diety i panujące zaraz potem na nie mody, nie przynoszą efektów. O tym zresztą już pisałam TUTAJ.
Zwróćmy uwagę na dzieci. One często mają instynkt, który pozwala im wybierać to, co dla nich dobre. Nie mówię oczywiście o dzieciach od małego karmionych wszelakimi "świństwami". My dorośli niestety ten instynkt zagubiliśmy, ale być może jesteśmy w stanie go odbudować i zaufać własnej intuicji?
"Kiedy jemy rzeczy przypadkowe, trudno nam się najeść, ciągle nam czegoś brakuje. Ludzie otyli zazwyczaj są po prostu niedożywieni, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. Im bardziej jesteś nieuporządkowany, im mniej harmonijnie żyjesz, tym więcej jesz nieuporządkowanej żywności, pogłębiając chaos." (Dr n.med. K. Krupka - Ilu ludzi, tyle diet)
Brzmi faktycznie paradoksalnie, ale też mam takie zdanie, dlatego czekam z niecierpliwością na książkę. Jeśli zaintrygowało Was również, już niedługo zapraszam na ciąg dalszy....

 

 

grafika: http://www.lne.pl/lne.php?id=9&ida=870


poniedziałek, 26 maja 2014

Świat blogerski :)

Świat wirtualny jest dość wciągający.... Weszłam w niego spontanicznie, może trochę przypadkowo, ale teraz zupełnie świadomie staram się czerpać z niego, to co dobre i dawać innym coś od siebie. Mam nadzieję, że moje wpisy okażą się dla kogoś wskazówką, może zainspirują, wywołają uśmiech bądź wzruszenie...
Często ludzie wchodzą w ten świat i niekoniecznie zależy im na kontakcie z "żywym" człowiekiem. Ja szperając w sieci, zaglądając na różne blogi jestem ciekawa tych wirtualnych piszących. I tak się stało, że miałam możliwość poznania osobiście nie jednej, ale dwanaście dziewczyn współtworzących blogosferę :)
W ramach rozwojowych, towarzyskich, osobistych i właśnie blogerkich, w minioną sobotę (24 maja) uczestniczyłam w spotkaniu blogerek...
Uwielbiam poznawać nowych ludzi, a "Majowe Spotkanie Blogerek" zorganizowane przez dwie fantastyczne dziewczyny - Gosię i Anetę, przyniosło wiele nieoczekiwanych wrażeń i wspomnień.
Jechałam z pozytywnym nastawieniem, choć bez oczekiwań, bo zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. 
Jak jednak mogło być inaczej.... 
13 kobiet, nie znających się, ale mega otwartych i pozytywnych od razu miało wspólne tematy. Buźki się nie zamykały, a uśmiechy nie schodziły z twarzy. Dziewczyny w większości prowadzą blogi kosmetyczne, więc tym bardziej, trudno byłoby o brak tematów.
W trakcie spotkania odbyła się wymiana kosmetyków (każda z nas przywiozła to, czego nie używa z różnych powodów; a także nowe rzeczy do wypróbowania). spotkanie mimo, że nie prezentowe zupełnie z zaskoczenia okazało się takim nie być. Organizatorki obdarowały nas niemałą liczbą prezentów. Poniżej baner sponsorów, których udało im się pozyskać. Dziewczyny wykonały mega pracę, aby spotkanie przebiegło sprawnie i profesjonalnie. Podziwiam zaangażowanie i poświęcenie.
Dominika z bloga 4cholery pokazała nam, jak kręcić włosy na chustę, a Pani Monika Niemiec - brafitterka zrobiła małą lekcję prawidłowego doboru biustonosza. Jej fachowość i entuzjazm zainspirowały mnie do wpisu, więc zapraszam TU WIĘCEJ.
Żeby nie było, że tylko coś dla nas, każda z uczestniczek spotkania przyniosła podarunek dla dzieci  z Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Akcja charytatywna została przeprowadzona pod patronatem Fundacji TAK DLA TRANSPLANTACJI.


To było naprawdę miłe popołudnie! 

Dziewczyny z pozytywną energią i zapałem!


Zainteresowanych zapraszam na ich blogi: 

A poniżej kilka zdjęć ze spotkania oraz loga fundatorów podarunków.






Intymnie, kobieco, seksownie...

Do napisania tego postu zainspirowało mnie spotkanie z brafitterką. Modne ostatnio słowo brafitting - to dobieranie biustonosza. Większość kobiet sama dobiera sobie biustonosz, czasem udaje się to doskonale a czasem okazuje się, że zakup był nietrafiony i nie spełnia swojej roli. 
Czy to naprawdę takie trudne?
Wszystko zależy od świadomości i oczekiwań. Jeśli biustonosz ma być po prostu kawałkiem materiału przykrywającym biust, to każdy poradzi sobie z wyborem.
Jednak rola biustonosza jest o wiele ważniejsza i dlatego warto poświęcić jego wyborowi trochę czasu, a jeśli to możliwe oddać się w ręce brafitterki. Najlepiej takiej z powołaniem i wyczuciem...
No i właśnie taka zagościła na Majowym Spotkaniu Blogerek, w którym miałam przyjemność uczestniczyć - TUTAJ WIĘCEJ :)
Pani Monika z salonu z bielizną MiG (Katowice), przesympatyczna i otwarta przekazała nam podstawy dobierania biustonosza. Usłyszane od niej rady trafiły w sedno, bo wywołały dyskusję, którą trudno było zakończyć. 
O doborze, rozmiarach, oznaczeniach nie będę tu pisać. Natomiast o roli dobrze dobranego biustonosza musimy pamiętać. Poza kształtowaniem biustu, podtrzymywaniem, pełni on rolę pielęgnacyjną. Źle dobrany może zniekształcić biust, pomniejszyć, "powiększyć" - w złym tego słowa znaczeniu. Wbijający się w pierś może przyczyniać się do powstawania zgrubień, torbieli.
Dlatego tak ważne jest, aby był dobrze dopasowany. Jeśli czujemy, że nie leży dobrze udajmy się po pomoc do fachowca. Nawet po latach noszenia źle dobranego biustonosza, możemy odzyskać ładniejszy wygląd biustu, gdyż pierś niejako wraca na swoje miejsce.
Intymnie, kobieco, seksownie... - jakiekolwiek są oczekiwania wobec bielizny, ważne, aby czuć się w niej komfortowo i wygodnie.
Tak sobie myślę, że nasi Mężczyźni mogliby zafundować nam czasem prezent w postaci biustonosza dobranego przez brafitterkę :) Ja tam byłabym bardzo zadowolona z takiego prezentu.
Znaleźć sklep z bielizną, wykwalifikowanymi brafitterkami i zabrać tam swoją Kobietę - to jest myśl.
A jeśli na to nie wpadną, Wy kochane zadbajcie o siebie i swój biust!!!

MiG




piątek, 23 maja 2014

Jak kochać swoje dziecko?

O tym, że bycie rodzicem nie jest proste, a modele wychowanie mogą być różne pisałam już tutaj  KOCHAM CIĘ MAMO....  i tutaj WSPIERANIE i tutaj RODZIC...
Pisałam też o tym, że relacje z rodzicami wpływają na nasze relacje w pracy TUTAJ i obiecałam wrócić do tego tematu w kontekście rodzic - dziecko.
Zatem wracam....
Moja Córka ma dopiero 3 latka i staram się zapewnić jej to, co najlepsze, być dla niej wsparciem, dodawać jej otuchy, siły i wiary. Chcę, aby wyrosła na silną, mądrą i samodzielną kobietę. Chcę, a czy to się uda, zobaczymy. I jest jedna rzecz, której na pewno będę chciała uniknąć, czy też taka którą chcę osiągnąć... dla mojej Córki mam być MAMĄ! 
Nie przyjacielem, nie koleżanką, nie towarzyszem... mam być przede wszystkim MAMĄ.
Chodzi mi właśnie o to, że to my dla naszego dziecka mamy być "opoką", nasz dom ma być jej przystanią... Czasem Rodzice tak bardzo "zaprzyjaźniają się" ze swoimi dziećmi, że stają się dla swoich dzieci ich "dziećmi". Nie mówię tu o opiece, gdy taka jest potrzebna, ale zachowaniu zdrowej bariery, granicy między tym co dziecko wie, a co powinno wiedzieć i w jakie kwestie jest, a w jakie powinno  być wciągane.
Mówię to, bo wiem, że jako "dziecko", trudno było mi zrozumieć pewne sprawy, a o niektórych wolałabym w ogóle nie słyszeć. Zanim poruszymy pewne tematy z dzieckiem przemyślmy kilka razy, czy to potrzebne, czy o tym akurat aspekcie, o tych wydarzeniach musi wiedzieć, co niby ma to wnieść w jego życie. A może wywoła to zamęt, który wcale nie jest potrzebny?
Nie traktujmy naszego dziecka jak "przyjaciela", któremu można zwierzyć się ze wszystkiego, bo mimo jego miłości i chęci zrozumienia, może to być dla niego zbyt trudne i wywrzeć negatywne skutki. 
Pamiętajmy także, że to jakie relacje panują w naszym domu, między rodzicami, między dzieckiem a rodzicami, ma przeogromny wpływ na życie dziecka. Ono patrzy, chłonie, bierze przykład... 
Dbając o nasze relacje dbamy o przyszłość naszego dziecka!
Przed nami weekend, za moją Rodziną wyjazd, który dodał nam siły i energii.... a każdego dnia szansa na bycie razem, dla siebie :)
Wiem, czasem po prostu nie mamy siły, natchnienia, energii... ja kiedy mam gorszy dzień, przypominam sobie słowa: "Żyj tak, jakby jutro miało Cię nie być"... działa.... 

A poniżej moje największe Szczęście :)




środa, 21 maja 2014

Intymność trzylatka

Niespodziewanie nadeszły u nas czasy kiedy to okazuje się, że przestrzeń życiowa naszego trzylatka, zaczęła mu nie wystarczać. Właściwie, to trochę stało się to przy okazji mojego majowego zapracowania. Dotychczas Olaf uczestniczył w zorganizowanych zajęciach ogólnorozwojowych w mojej szkole (Zabawy Elementarne) dwa razy w tygodniu, bo uznałam, że będzie lepiej jak trzy pozostałe dni tygodnia roboczego spędzi ze mną w domu do południa. Zazwyczaj wyglądało to tak, że Olo upominał się o uwagę, ja poirytowana ogarniałam dom, w ramach spaceru szliśmy na zakupy, potem wracaliśmy do domu gotować obiad i wychodziłam do pracy. Czasu spędzonego razem było niewiele, za to było sporo awantur i frustracji. Maj w mojej branży to trudny okres, stwierdziłam więc, że podejmę próbę i Olaf będzie uczestniczył w Zabawach od poniedziałku do piątku. Mąż od zawsze twierdził, że to mogłoby wpłynąć na jego rozwój pozytywnie, a ja bałam się, że będzie mu mnie mało. Ku mojemu zaskoczeniu, Olo wyniósł z tej sytuacji ogromne korzyści...rozwinął potrzebę intymności. Po godzinach zabaw z rówieśnikami bardzo chętnie daje mi całusy i wyznaje miłość, chętnie spędza czas z samym sobą i jego zabawkami. Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że jak chce się zrelaksować, to wygania mnie z pokoju i zamyka drzwi. Spędza tam sobie około 10 minut i wraca do wspólnych domowych obowiązków- bo nie ma już ich na co dzień. Stał się bardziej kreatywny i wymyśla mnóstwo śmiesznych zabaw i sytuacji, a jako że zabawy ma po uszy coraz chętniej spędza ze mną czas na ćwiczeniach wymagających koncentracji, takich jak czytanie książek, pracach plastycznych. Jesteśmy teraz oboje szczęśliwsi, i chętniej spędzamy razem czas. Teraz dostrzegłam, jaki samodzielny jest mój trzylatek, a ja odzyskałam czas na przemyślenia, pracę nie po nocach, a przede wszystkim na pisanie :) Pozwólcie swoim dzieciakom rozwinąć skrzydła! Już nie mogę się doczekać września i jego pójścia do przedszkola.

wtorek, 20 maja 2014

Spędzamy miło czas, czytamy, edukujemy....

O korzyściach płynących z czytania dzieciom pisałam już TUTAJ
O trudnych tematach, kiedy na pomoc przychodzi literatura również już było TUTAJ
Takiej literatury jest oczywiście mnóstwo. Każdy może poszperać w internecie, poszukać na blogach mam (tak, jak i u mnie) ciekawych tytułów. Oczywiście możemy kupić pierwszą pozycję, która wpadnie nam w ręce z nadzieją, że spodoba się Maluchowi, ale warto przemyśleć swój wybór. Dopasujmy temat do dziecka, poszukajmy takiej, która pomoże nam podjąć trudny dla Malucha temat. Poświęćmy mu czas, czytajmy kiedy ma ochotę. To może być wspaniały czas dla nas
i dziecka. Po pierwsze wspólne chwile, a nie ma nic ważniejszego niż bycie razem, ponadto czytanie i edukacja w jednym.
Czego chcieć więcej :)
W nasze ręce trafiła ostatnio seria o misi "Marysi", wydawnictwa DEBIT. Ukazało się trochę tytułów - czyli niemało tematów do poruszenia z naszymi Maluchami.
Wybrałam te, które wydały mi się interesujące dla Sary i tak od kilkunastu razy wertujemy: Marysia. To moje; Marysia nadąsana złośnica; Marysia ma ospę; Marysia i wesoły dzień w przedszkolu; Marysia I Pyszny Obiadek.
Napisane prostym językiem, bardzo ładnie ilustrowane, krótkie, ciekawe dla dziecka historyjki. Jak kończę Sara mówi "jeszcze raz" - lepszej recenzji chyba nie da się wystawić.
Po tytułach łatwo domyślić się tematyki, ale najważniejsze, że dany temat przedstawiony jest bardzo przystępnie i dociera do Malucha.
Wybrałam te tematy także dlatego, że przed nami spora zmiana, a mianowicie przedszkole. Ten temat poruszyłam w osobnym wpisie TUTAJ.
Przed nami Dzień Dziecka, więc może ta seria wpadnie komuś w oko i kupi swojemu Maluchowi. Jeszcze jedna zaleta - książeczki w bardzo przystępnych cenach.


Książeczki pojechały z nami na Słowację :)
Chyba niedługo będę znała je na pamięć, ale Sara je uwielbia :)
Oto dowód - z pozdrowieniami ze Słowacji...

piątek, 16 maja 2014

Dzień Matki, Dzień Ojca tuż...tuż...

Kocham Cię Mamo, Kocham Cię Tato - na te słowa czekamy, brzmią w ustach Dzieci tak, jak żadne inne słowa... O uczuciach i rozmowie o nich z naszymi Dziećmi pisałam TUTAJ
Zbliżają się trzy święta, które są dla Rodziców i dla Dzieci :)
Każdy dzień to okazja do spędzenia razem miłych chwil, rozmów, przytuleń, buziaków i wielu innych oznak miłości. Zapewne wielu z nas właśnie w te nadchodzące święta: Mamy, Taty i Dziecka będzie chciało zrobić coś wyjątkowego. Pomysłów może być wiele, ale możemy też wspólnie poczytać, a jeśli tak, to może coś tematycznego :)
Kupiłam dla Sary dwie pozycje Agnieszki Frączek - Kochany tatuś oraz Kochana Mamusia.
Książeczki ładnie wydane, z pięknymi pastelowymi ilustracjami, twarda oprawa. 
Tekst nie za długi dla Maluchów a ciepły i bardzo pozytywny.



środa, 14 maja 2014

Przedszkole - START. Jak przygotować dziecko do pójścia do przedszkola?

Zapisy do przedszkola wywołują sporo emocji. Podeszłam do tego dość na luzie i mile zaskoczona zobaczyłam, że moje dziecko się zakwalifikowało. Ucieszyłam się, ale też lekko przestraszyłam. Mamy za sobą próbę w klubie malucha, która nie zakończyła się sukcesem i nie pozostawiła miłych wspomnień u Małej. Każdy kto ją zna jest zdziwiony, biorąc pod uwagę, jak uwielbia kontakt z dziećmi, jest otwarta, odważna i mega kontaktowa. No, ale jak widać zasad w tym względzie nie ma.
Chcąc więc osiągnąć w tej dziedzinie pozytywne efekty zaczęłam szukać sposobów na przygotowanie jej do tego ważnego wydarzenia.  W końcu to jedno z najważniejszych w życiu naszego Malucha, a może najważniejsze, jeśli chodzi o rozwój społeczny. 
We wrześniu zdam relację, jak poszło. 
Dzisiaj jednak chciałam polecić wszystkim zatroskanym Rodzicom pozycję, którą żałuję, że dopiero teraz przeczytałam: "TWOJE DZIECKO szczęśliwe w przedszkolu", autorstwa psychologa, założycielki przedszkola Jovanki Jovicić
To pozycja skierowana według mnie nie tylko dla rodziców posyłających swoje pociechy do przedszkola, ale wszystkich. Pewne postawy, wykształcenie nawyków, danych umiejętności wymagają czasu i dlatego warto już wcześniej wiedzieć, na co zwrócić uwagę wychowując swoje dzieci. Pisałam już o podejściu do dziecka (roli rodziców), sposobach wspierania jego rozwoju (TUTAJ), mówieniu o emocjach (TUTAJ). Każdy rodzic chce być dla dziecka wsparciem, dodawać mu wiary i otuchy, ale nie zawsze mamy pomysł, jak to osiągnąć. I tu z pomocą przychodzi autorka wspomnianej książki. Książka napisana przejrzystym, łatwym językiem, z dużą ilością przykładów z życia wziętych. Zabawne ilustracje autorstwa dzieci, fragmenty rozmów z nimi, powodują, że czyta się ją z dużą przyjemnością. Co ważne, te fragmenty rozmów służą zilustrowaniu konkretnych wskazówek, nie pozostawiając niejasności. Można czytać i natychmiast wprowadzać w życie. 
Jak zatem przygotować Malucha do przedszkola? 
Od narodzin pracujmy nad poczuciem bezpieczeństwa i pewności siebie. Kochając nasze dziecko nie zapominajmy o konkretnych dowodach miłości (mówmy, przytulajmy itp), okazujmy zrozumienie ale też pamiętajmy o zasadach, konsekwencji w postępowaniu. Nie ma nic cenniejszego niż rozmowa, wspieranie, szanowanie odrębności dziecka, ale jednocześnie pamiętajmy o potrzebach zarówno dziecka, jak i naszych. Dziecko mając szacunek do własnej osoby, będzie miało go także w stosunku do innych.
U mnie dużo mówi się i emocjach, ale przyznam, że kiedy dziecko płacze lub jest smutne mam ochotę je rozweselić, odwrócić uwagę. Właściwie dlaczego? Przecież każda emocja ma prawo zostać wyrażona. Być może boimy się tych "negatywnych" emocji i dlatego chcemy ich uniknąć. Zdziwiłam się, kiedy w trakcie płaczu zaczęłam tłumaczyć, że każdy może płakać, kiedy jest smutny itd... a Sara zaczęła słuchać i po prostu się uspokoiła :)
Nie rozpatrujmy wszystkiego przez pryzmat dziecka, jeśli zrobiło coś nie tak, powiedźmy o naszych uczuciach w tym momencie, co byśmy zrobili inaczej. Chwalmy nasze dziecko i bądźmy dla niego wzorem. We wszystkim co robi pozostawmy mu swobodę, nie wyręczajmy go z codziennych czynności, angażujmy w prace domowe (oczywiście dostosowane do możliwości). To wszystko pozwoli mu odnaleźć się w grupie rówieśników, a jednocześnie nie zagrażając innym, będzie potrafiło zaspokajać własne potrzeby. W związku z tym musimy nauczyć je samodzielnie prosić o pozwolenie, rozróżniać postępowanie przypadkowe od celowego, nauczyć "przepraszać".
To tylko cześć rad, którymi dzieli się z nami autorka książki. Przyznam, że natychmiast wykorzystałam wskazówki i wiem, że efekty będą pozytywne.
Polecam tę pozycję serdecznie wszystkim Rodzicom, którzy chcą dobrze przygotować swojego Malucha do przedszkola i funkcjonowania w społeczeństwie :)
Zdjęcie i link do strony: Mała psychologia - Książki
Książkę miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości:
Wydawnictwa Beauty In Sp. z o.o. Press Sp. k..
Książka ukazała się w ramach serii wydawniczej Mała Psychologia.



Z takim uśmiechem do i z przedszkola :) 



piątek, 9 maja 2014

Ja o CZYTALIŃSKICH :)

Pisałam niedawno o bibliotece, jako miejscu, w które warto zabierać nawet najmłodsze dzieci. TUTAJ
Krótko zatem zapraszam Was na fragment filmiku promującego czytanie w naszym mieście oraz Miejską Bibliotekę Publiczną w Żorach. Film powstał z okazji Tygodnia Bibliotek 2014. W trakcie moja wypowiedź na temat klubu a także zamyślona Sara w trakcie zajęć :)
Bądźcie łaskawi, to mój debiut przed kamerą :) 
Dla niecierpliwych po 1 minucie :)





Puzzle czy książka - a może 2 w 1?

Stoicie czasem w sklepie i zastanawiacie się co kupić Maluchowi? Czy to swojemu, czy innemu w prezencie? 
Zabawka, klocki, kolorowanka, książka, puzzle, oj wiele jest możliwości.
Książki, przynajmniej u nas, są zawsze mile widziane. Puzzle są fajne, ale z naszych doświadczeń dość szybko się nudzą. I tu mamy rozwiązanie - Układanki - Wierszowanki - firmy TREFL.
Tutaj można kupić - TREFL
Powiem szczerze jedna z fajniejszych rzeczy, jakie trafiły ostatnio w nasze ręce. Pomijam kwestię tego, że zanim je dostała wierszyk LOKOMOTYWA był niemal codziennie recytowany, to tu super sprawa - puzzle duże, twarde, pięknie ilustrowane, dołączony tekst wiersza (ja czytam, Sara dopasowuje obrazek do tekstu i tak łączy puzzle), a ułożone wykorzystujemy do kolejnej zabawy - ciągniemy po panelach w rytm mówionego wiersza. Świetna zabawa i nauka!!!
W tej serii ukazały się też Rzepka i Okulary. Myślę, że skusimy się na kolejne.






środa, 7 maja 2014

Oswajamy dzieci z medycyną - rewelacyjne!!!

Jak oswoić dziecko z wizytami u lekarza? Jak oswoić je i przyjaźnie wprowadzić w świat medycyny?
Pisałam TUTAJ o tej sprawie.
Oglądając dzisiaj z moją Córką filmiki z wizyt dzieci u lekarza (pisałam, że ten temat jest u nas często...) trafiłyśmy na świetny materiał. 
Uniwersytet Zdrowego Przedszkolaka -mający na celu poszerzenie wiedzy prozdrowotnej przedszkolaków i ich rodziców. Więcej na stronie Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku TUTAJ 
Tu podaję link do  jednych z zajęć, ale wpisując po prostu tę nazwę znajdziecie różne filmiki.


Czuję, że przed nami sporo oglądania :)
Zajęcia rewelacyjne, szkoda, że tak daleko... 
I jeszcze relacja z inauguracji  TUTAJ

A poniżej mój przyszły Przedszkolak :)



Ciało - trudne pytania naszych Maluchów.


Jakiś czas temu pisałam o tym, jak ważne jest kształtowanie wizerunku własnego ciała u dzieci (KLIK). 
Czasem możemy mieć problem z odpowiedzią na pytanie naszych maluchów, bo zaskoczyć to one nas potrafią :)
Z pomocą przyjść może wtedy literatura. W trakcie naszej wyprawy do biblioteki (KLIK) wybrałyśmy książkę zatytułowaną "Ciało".



Nie jest to nowa pozycja, ale okazała się trafionym wyborem. Pomijam kwestię, że te książki przyniesione z biblioteki mają dla Sary szczególne znaczenie - bierze je z półki i mówi "Mamo teraz idziemy czytać książki z biblioteki". Tematyka lekarza, szpitala, poznawania ciała fascynuje ją od długiego czasu, więc i tu znalazły się sprawy, które szczególnie ją zainteresowały. Kolorowa, z tekstem bardzo zrozumiałym - szybkim do przeczytania i ewentualnego szybkiego powiedzenia dziecku. Pamiętajmy bowiem, że musimy skończyć coś robić, zanim dziecko będzie chciało skończyć. Musi pozostać niedosyt i chęć powrotu, powtórzenia, ale o tym pisałam TUTAJ.
Literatura dziecięca może być fascynująca nie tylko dla dzieci :) Sami możemy zdziwić się czasem szukając odpowiedzi dla dziecka. Do ulubionych pozycji z domowej biblioteczki Sary należy książka z serii Wiedza w pytaniach i odpowiedziach - wydawnictwa OLESIEJUK - "CIAŁO". Niby dla dzieci w wieku 7+, ale moja 3-latka ma ją już ponad pół roku i uwielbia ją wertować, zadawać pytania i sama opowiada potem nam, co tam jest ciekawego.Twarda oprawa, kolorowe zachęcające obrazki i bardzo przystępnie napisana. Oczywiście nie czytamy jej całych tekstów, tylko przedstawiamy skrócone wersje. Można przy tej okazji przemycić wiele cennych informacji.
Polecam serdecznie, do kupienia na stronie wydawnictwa: OLESIEJUK.



wtorek, 6 maja 2014

Z dzieckiem do lekarza? Płacz czy uśmiech na twarzy Malucha?

Rola rodzica zobowiązuje :) do różnych rzeczy, a między innymi do wizyt z dzieckiem u lekarza.
Jakie macie doświadczenia z tych odwiedzin? Czy wasze Dzieci chętnie idą do przychodni, czy zaciągacie je podstępem lub nawet siłą?
Ja to mam w tym względzie szczęście. Moje Słońce lubi swoją Panią dr i jak do niej idziemy, zanosi jej w prezencie naklejkę, specjalnie wybraną z aktualnie dostępnych w domu.
Zabawne to i miłe...
Szczęście napisałam...ale to tak pozornie, bo wiem, że nasza "praca" z Sarą przyczyniła się do takiego stanu rzeczy. Zestaw lekarski do zabawy należy do ulubionych. Niemal codziennie jest w użyciu. Badanie lalek, misiów, nas na wzajem to standard. Ponadto książeczki o tejże tematyce przerobiliśmy wielokrotnie. Sam wybór w bibliotece swojej pierwszej książki o wizycie u lekarza też o czymś świadczy (tu o tym pisałam).
Pierwsza wizyta kontrolna u dentysty też za nami i mało tego, że poszła chętnie, to nie mogła doczekać się kiedy usiądzie na fotelu i dentysta obejrzy jej zęby. Musiała poczekać, bo patrzyła jak ten zajmuje się moją szczęką :)
Wiem, że nie każdy Maluch tak dzielnie znosi wizyty w przychodni i dlatego zachęcam Was do oswajania dzieci z tym tematem. Książeczki, opowieści, zabranie dziecka na swoją wizytę do dentysty, nawet filmiki w internecie (tylko tu uwaga, prędzej obejrzyjcie sami, bo można się zdziwić). Dziecko musi wiedzieć co je czeka, być na to przygotowane. Nie przewidzimy jego zachowania i reakcji na wszystko, ale ważne, aby wiedziało dokąd i po co idzie. Nie wymyślajmy, nie kolorujmy, dzieci czują czy mówimy prawdę, a jeśli dadzą się nabrać i na miejscu okaże się co innego - tracimy ich zaufanie i to na dłużej...A na zaufaniu dziecka nam zależy..
Poniżej moja mała doktor Sara :)