środa, 30 kwietnia 2014

Biblioteka? Dla kogo?

BIBLIOTEKA.... no muszę przyznać, że ostatnimi laty, jak chciałam coś przeczytać kupowałam książkę lub pożyczałam od znajomych. 
Przyszedł jednak czas na moją 3-latkę... i kto by pomyślał, że będzie miała z tego taką radochę. Jakie macie skojarzenia z biblioteką? Czy to miejsce przyjazne, przyciągające, czy wręcz przeciwnie?
Ja do dzisiaj pamiętam pierwsze książki wypożyczone w bibliotece szkolnej. To był "Konik garbusek" i "Szkoła nad obłokami". Lubiłam chodzić do biblioteki i choć czasy się zmieniły, uważam, że warto oswajać dzieci z tym miejscem.
To nie tylko miejsce gdzie można wypożyczyć książki. Można przyjść i spędzić miło czas. My od czterech miesięcy chodzimy na spotkania "Czytalińskich", w trakcie których rodziny z dziećmi poza czytaniem, twórczo, zabawowo, rozwojowo spędzają czas. Sara lubi te spotkania a dzięki nim "zaprzyjaźnia się" z biblioteką. Wypożyczyła swoje pierwsze książki... wybrała oczywiście "Z wizytą u lekarza" - ten temat uwielbia :) oraz książeczkę "Ciało". Jeśli prognozy pogody się sprawdzą, będziemy czytać intensywnie w majówkę.
Tak czy inaczej wizyta w bibliotece sprawiła jej mega frajdę. Pobawiła się znajdującymi się tam zabawkami, pooglądała książeczki i nie specjalnie chciała z niej wychodzić. I tak sobie właśnie pomyślałam, że po pierwsze będę opisywać ciekawe pozycje z literatury dziecięcej, które wpadną nam w dłonie a po drugie, że zrobię ten wpis. Po co? Żeby przypomnieć tym, co nie korzystają, że warto, choćby dla oszczędności; a przede wszystkim, żeby zachęcić do chodzenia z dzieciakami do biblioteki. Niech od małego wiedzą, że to miejsce przyjazne, atrakcyjne, pełne "przygód", które mogą przeżyć z bohaterami literackimi.
Poniżej zdjęcia z jednego ze spotkań "Czytalińskich"




niedziela, 27 kwietnia 2014

Kocham Cię Mamo...

KOCHAM CIĘ MAMO! KOCHAM CIĘ TATO!
Kto z rodziców nie czeka, aż jego Maluch wypowie te słowa?
Ja doskonale pamiętam, jak mój Mąż patrząc na Siostrzenicę tulącą się do taty i mówiąca te słowa, spojrzał na mnie znacząco. Wtedy jeszcze nawet o byciu w ciąży mi się nie śniło :)
A teraz mamy nasze Słońce i każdy dzień przynosi coś nowego... każdego dnia uczymy się razem egzystować i wyciągać z tego bycia razem, jak najwięcej.
Zastanawiam się czasem, czy robię wszystko, co mogę, czy to, co robię, jest dobre itp...
Myślę, że każdy rodzic wie o czym mówię....
I niestety nigdy tej pewności nie będziemy mieli. Jak wielu jest ludzi, tak wiele sposobów podejścia do własnego dziecka. 
Oczywiście możemy szukać porad, ale nie ma takich uniwersalnych, o czym już pisałam tutaj
Jedyną uniwersalną wg mnie jest poczucie miłości i zrozumienia. Bezwarunkowa i bezgraniczna jest miłość do dziecka, więc dlaczego o tym piszę?
Patrzę na moją Córkę i widzę ile "siły", pewności siebie daje jej nasza miłość. Mówię o tym, co czujemy, ale też o tym, że o niej (miłości) mówimy. Róbmy to jak najczęściej, niech nasze dziecko wie, że je kochamy... Nazywajmy sprawy po imieniu... ułatwimy mu funkcjonowanie w przyszłości. Dla małych dzieci nazywanie uczuć, określenie emocji jest trudne i to naszym zadaniem jest nazwanie ich, nauczenie radzenia sobie z nimi. Smutek, złość, żal a z drugiej strony radość, wdzięczność, i wiele innych - towarzyszą nam nieustannie, dlatego tak ważne jest, aby nasze dziecko potrafiło nazwać te emocje, mówić o nich, nie bać się szukać przyczyny danego stanu. Zadbajmy, aby miało odwagę przyjść do nas, kiedy je coś "boli" i porozmawiać o tym. Tłumione emocje mogą wyrządzić wiele krzywdy, zapoczątkować poważniejsze problemy, a przecież chcemy zapewnić swoim dzieciom, jak najlepszą przyszłość.
Zatem kochajmy, rozmawiajmy, tłumaczmy, bądźmy otwarci na to, co proponują dzieci. Dajmy im "wolność", nie zapominajmy, że maja prawo mieć gorszy dzień, mają prawo smutku i złości. Mały czy duży człowiek - emocje te same... a ich rozumienie i umiejętność radzenia sobie z nimi? Na to pytanie każdy odpowie sobie sam...
Miłego obcowania z Maluchami w ich świecie :)





Foto: pryw


środa, 23 kwietnia 2014

Ludzie, których kochasz...

Przyciągaj to, co dobre... czytaliście? Jeśli nie klik :)
Przyciągaj i żyj z ludźmi, z którymi chcesz żyć...
Czy tak się da, czy to możliwe?
Niestety to nie takie proste, by wiedzieć, że ci którzy stają na naszej drodze życie, to ludzie, którzy nas nie skrzywdzą, którym będzie zależało na naszym szczęściu...
Nie wszyscy niestety dobrze nam życzą, niektórzy wręcz zazdroszczą, a już najgorzej, jeśli działają na "naszą niekorzyść"...
Sama też spotkałam takich na swojej drodze życia i pewnie jeszcze spotkam... Całe szczęście są i tacy, którzy oddaliby za nas "życie"...
A co jeśli kochamy, a ta druga osoba nas rani....robi rzeczy, które nas bolą, nie zwraca uwagi na nasze uczucia, nie dba o nas, o nasze relacje....
Mówię tu raczej o relacjach partnerskich, ale nie tylko, bo każdym przypadku może się tak dziać.
Zamykamy się często z tymi naszymi odczuciami, w sercu czujemy, że powinno być inaczej.... rozum karze działać a my nic.... tylko milczymy i "gaśniemy". Gasną nasze uczucia, gaśnie entuzjazm.
Nie każdy z nas potrafi walczyć o swoje pragnienia, nie każdy potrafi mówić o uczuciach, o tym, co go boli, ale bez żadnych wymądrzeń pamiętajcie, że każdy ma prawo do szczęścia!!! Brzmi prosto i banalnie, a jednak tylu "nieszczęśliwych" spotykamy...
A może ten "drugi", nawet nie zdaje sobie sprawy, że nas rani. Może nie widzi, bo udajemy przed nim. Może nie widzi, bo mu tak wygodnie.
Ale jeśli nie spytamy go, nie powiemy o naszych odczuciach, nie zasygnalizujemy, że coś jest nie tak, to jak będzie wyglądało nasze wspólne życie dalej?
Rozmawiajmy, pytajmy, nie bójmy się zdziwienia, złości - pamiętajmy o sobie i swoim "ja".
Żyjmy tak, jakby jutra miało nie być! Nie odkładajmy na jutro, ale małymi kroczkami idźmy do przodu!



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Relacje ... jak je rozpotrywać?

Ktoś zapytał mnie kiedyś: "Do kogo podobna jest ta osoba (chodziło o osobę, z którą źle mi się współpracowało), czyje cechy charakteru ma?" ( rozmowa dotyczyła relacji z rodzicami, i tego jak przekładają się one na nasze życie, nasze wybory itp - wrócę jeszcze do tego tematu).
W pierwszym momencie powiedziałam "nie, nie do mojej mamy, nie do taty". I właściwie jakoś to odsunęłam, ale kiedy na spokojnie sobie to przemyślałam, okazało się, że owszem tak jest... 
Pisałam wcześniej, żeby przyjrzeć się osobom za którymi nie przepadamy przez pryzmat siebie (tutaj KLIK), a teraz kolejna sprawa, przyjrzyjcie się np tym z którymi źle się współpracuje, ich oczekiwaniom, podejściu do was, sposobie traktowania was... Być może źle ich odbieracie, bo oni traktują was, jak wasi rodzice. Z kolei ich sposób "bycia" z wami, nie odpowiadał wam. A może jest tak, że to nasz sposób bycia, nasze cechy charakteru, nasze podejście powodują, że ludzie traktują nas w taki, a nie inny sposób?
Nie mnie oceniać, jak jest, ale warto spojrzeć na tą kwestię z różnych stron. Być może zrozumiemy, co powinniśmy zmienić... być może okaże się, że pora zmienić coś w sobie, że zacząć trzeba od siebie :)
Jeśli my wciąż będziemy tacy sami, nie możemy oczekiwać, że ludzie nagle zaczną nas inaczej traktować. Oczywiście najprościej oczekiwać od innych, ale może warto spróbować zmienić coś w sobie...
Życzę owocnych przemyśleń :)




niedziela, 20 kwietnia 2014

Powstań! żyj!

Na początku życia naszego bloga robiłam wpis o tym, że trzeba (by zostać przy zdrowiu psychicznym) czasami odpuścić. Dosłownie wszystko. I zrobić to, na co nigdy sobie nie pozwalamy. (wpis TUTUAJ). Nawet laptopa trzeba czasami zrestartować. Dziś restartuję wszystko.

Mam dzisiaj takie myśli, że w sumie Wielkanoc to wspaniały moment na postanowienia poprawy. Nie mam zamiaru robić tutaj nawiązań religijnych, bo religia to indywidualna sprawa każdego z nas (a moja nie wpisuje się w żadne religie, które można odszukać z definicji w internecie). Niemniej! wszystko wraca do życia, po przesileniu wiosennym i mnie (myślę, że i Wam) przyda się nowy powiew chęci do zmian, do lepszego życia. Przeanalizowałam swoje zmiany i występki, nowe znajomości, to co mnie wkurza najbardziej i zaburza normalne funkcjonowanie. Wniosek na chwilę obecną jest jeden- więcej ASERTYWNOŚCI!
Macie czasami tak, że Was coś denerwuje, rani, płaczecie czasami z tego powodu do poduszki, a wszystko można by zdusić w zarodku, jeśli tylko asertywnie umielibyśmy powiedzieć, że na coś nie pozwalamy, bo nie jest nam z tym po drodze? Niestety mam za sobą długą historię zadawalania innych, bo tak zostałam zaprogramowana. Jeśli czujecie, że coś. ktoś Was rani, to mówcie o tym. Głośno i otwarcie. Bo inaczej do depresji maskowanej zaledwie krok :)
Pamiętajcie, ludzie bardzo rzadko się zmieniają i przestańmy liczyć, że to inni się zmienią, to musisz być TY! Powodzenia i lepszego życia od już!

wtorek, 15 kwietnia 2014

Przyciągaj to, co dobre :)

Wierzycie w siłę przyciągania?
Mam na myśli to, że myślicie o czymś i to się wydarza...
Najprostszy przykład, z którego teraz się śmieję, ale wtedy byłam mega wkurzona: Spieszyłam się na pociąg, byłam w łazience, spojrzałam na biały sweter, który chciałam ubrać i pomyślałam "masakra by była, jakbym wylała coś na niego". Po czym wzięłam płyn do płukania jamy ustnej i oczywiście tak go nalewałam, że wylałam na sweter. Możecie sobie wyobrazić jaka byłam wkurzona, bo czas uciekał. W sumie nic takiego, ale to najprostszy obraz tego, o czym chciałam napisać. I nie myślcie, że sobie to wymyśliłam :)
Wracając do sprawy, ilekroć przychodzą Nam do głowy złe myśli, odsuwajmy je.
Nie twierdzę, że wszystkiego jesteśmy w stanie uniknąć, ale siła naszego umysłu jest olbrzymia.
Zgodzicie się, że przyciągamy do siebie ludzi, bardzo często pewne typy charakterologiczne (do tego tematu wrócę), tak samo przyciągamy to, co nas w życiu spotyka. Dlatego tak ważne jest pozytywne myślenie, pozytywne nastawienie. Wstając rano, patrząc w lustro powiedzmy sobie: "Przede mną nowy dzień, z pewnością przyniesie wiele dobrego". Nie nastawiajcie się negatywnie, bo siła umysłu możecie spowodować, że wydarzy się to, czego wolelibyście uniknąć.
Myślcie o tym, co dobre i pozytywne, spotykajcie się z ludźmi, którzy cieszą się życiem. Wiadomo, że pewne sytuacje życiowe wymagają od nas pojawiania się w miejscach, które nas "przerażają", spotykania się z ludźmi, za którymi nie przepadamy; uczestniczenia w wydarzeniach, które nie sprawiają nam przyjemności. Podejdźmy jednak do tego wszystkiego z zaufaniem, że po coś się to dzieje, że może przyniesie to korzyści, a może będzie fajnie:)
Z pewnością, kiedy się zastanowicie, przypomnicie sobie takie właśnie wydarzenia :) jeśli macie ochotę podzielcie się Swoimi doświadczeniami w komentarzach.




grafika: flickr.com


Syndrom domu publicznego

Czyli słów kilka o synchronizacji menstruacyjnej. Kto jest kobietą i mieszkał choć przez chwilę w większym skupisku kobiet (akademik, wspólnie wynajmowane mieszkanie), albo pracuje z kobietami, to wie o czym ten post będzie :)

Początkowo myślałam, że synchronizacja menstruacyjna (zjawisko polegające na tym, że kobiety w skupisku zaczynają synchronizować swoje cykle i miesiączkować w mniej więcej tym samym czasie), to tylko czysty przypadek. Doświadczam tego od studiów, nie wiedziałam, jednak, że ma to podłoże naukowe.

W latach 70 w Stanach Zjednoczonych Marha McClintock zainteresowała się tą kwestią i przeprowadziła szereg badań na studentkach mieszkających w akademikach.
Okazało się, że kobiety podczas owulacji wydzielają feromony, które informują inne kobiety o gotowości do zapłodnienia. Okazuje się również, że podświadomie kobiety wydzielają ten hormon tylko w otoczeniu innych kobiet, do których żywią sympatię i z którymi mają bliskie relacje. Ale nie partnerskie- okazuje się bowiem, że ta synchronizacja rzadko, lub prawie w ogóle, pojawia się u par lesbijskich.

Gorąco współczuję mężczyznom mającym żonę i dwie córki w domu. Takie nagromadzenie PMS to nie lada wyzwanie!


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Znasz Swoje mocne strony?

Czy byliście ostatnio na rozmowie kwalifikacyjnej do pracy, a może tak po prostu usłyszeliście od kogoś pytanie: " Jakie są Twoje mocne strony?"
Postanowiłam podzielić się informacjami o sobie na moim profilu i kiedy przyszło mi napisać: czym się mogę pochwalić, jakie są moje umiejętności - przystopowało mnie...
To akurat u mnie naturalny odruch, bo nie jest dla mnie codziennością mówić o sobie, o tym, co dobre.
Myślę, że nie jest to tylko mój problem.
Ale właściwie dlaczego?
Nie wierzymy w siebie? Nic nie potrafimy, nie mamy zalet? 
A może po prostu nie zastanawialiśmy się nad tym dawno?
Może nie było takiej potrzeby, może nikt dawno nie zapytał nas: co jest dla nas ważne, czym możemy się pochwalić, gdzie i jak się realizujemy, czy mamy swoje pasje - co z nimi robimy?
I wiele, wiele innych....
Tak sobie pomyślałam, że każdemu bez względu na moment życiowy w jakim się znajduje, przydałoby się czasem zrobić sobie taki "rachunek" swoich MOCNYCH STRON.
Dlaczego?
A właśnie po to, żeby zdać sobie sprawę ze swojej wartości, żeby być może od nowa odkryć, co nas cieszy i o czym zapomnieliśmy. 
Nie musimy wcale robić listy na kartce (choć to wersja idealna), ale zróbmy ten "rachunek" w myślach. Nie mówcie tylko, że brakuje czasu. Nie brakuje - możecie to zrobić jadąc do pracy, biorąc kąpiel, spacerując... nie istotne, ważne aby znaleźć ten czas dla siebie... 
Kto wie, co mogą przynieść takie przemyślenia....
Zachęcam!!!
Życzę owocnych przemyśleń!!! A może ktoś będzie miał ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami? Jeśli tak, zachęcam do komentowania. 








grafika: www.coachingfemme.com

sobota, 12 kwietnia 2014

Też bym tak chciała!

Ostatni tydzień był dla mnie wyjątkowo trudny, na okoliczność imprez rodzinnych wszystkie rzeczy zaplanowane od czwartku do niedzieli przesunęły się na początek następnego tygodnia. I niestety z weekendu wyszłam w czwartek około południa, a w czwartek wieczorem zaatakował mnie jakiś wirus, który puścił dziś rano. Także znów po tyłach. Najłatwiej byłoby wykasować zaległe zadania, siąść i płakać. I tak też wczoraj momentami miałam. Ale wtedy przypomniałam sobie co czuję i jakie myśli krążą mi po głowie o ludziach, którzy ciągłe biadolą i zaraz mi przeszło. Dostaję ataku szału jak rozmawiam z ludźmi, którzy chcieliby coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiedzą co, którzy bardzo chcieliby (a nie "chcą") schudnąć, nauczyć się nowego języka, zmienić pracę, nauczyć się obsługiwać nowe oprogramowanie. Opowiadają ze świecącymi oczami o swoich marzeniach, i sferze marzeń pozostają. Marzenia powinny dotyczyć rzeczy nieosiągalnych, wszystko inne powinno być naszymi celami. Pytam zawsze, co już zrobili w kierunku tego marzenia-celu. Zawsze dostaję odpowiedź, że jeszcze nic, jeszcze nie mieli na to czasu. Stwierdziłam więc, że najłatwiej zbyć i przemilczeć rozmówców zaczynających od "bardzo bym chciał/a". Dlaczego? Bo takim osobom wydaje się, że nasze marzenia-cele spełnia jakiś facet z butelki. Nie biorą pod uwagę faktu, że realizacja celów to straszna harówka, nieprzespane noce, zainwestowane pieniądze, i wieczne upadki i wzloty. O fajnie Ci się schudło- tak siedziałam i mi się schudło. Ale fajnie gada po hiszpańsku- no tak pewnie nałożyła magiczne słuchawki i ma. Nie, nie kochani. Bez pracy nie ma kołaczy. A jak dążyć do celu? Małymi kroczkami i systematycznie! Inaczej się nie da.

Wytrwałości na ten weekend!


czwartek, 10 kwietnia 2014

Współodczuwanie... czy na pewno?

e
Człowiek uczy się całe życie.. brzmi banalnie i oczywiście. Powtarzamy to niejednokrotnie, pytanie tylko co robimy z tym na co dzień?
Uczmy się na błędach, uczmy się na cudzych błędach.... Ileż razy to słyszałam.
Czasem wydaje nam się, że w danym temacie wiemy już prawie wszystko, że wszystko rozumiemy...
Ale nic nie jest oczywiste...
I podobnie jest z kwestią rozumienia drugiego człowieka.
Spotykamy się z kimś, kto ma problem, szuka wsparcia, zrozumienia. Czy potrafimy wczuć się
w jego sytuację?
Ostatnio zadzwoniła do mnie koleżanka i mówi: "Aga wczuj się w moją sytuację, co byś zrobiła?"
Posłuchałam, pomyślałam i właściwie powiedziałam tylko jedno zdanie, bo jak się okazało to jedno zdanie było najważniejsze. Nie chcę opisywać szczegółów, ale kilka dni później zadzwoniła
i powiedziała: "Cieszę się, że do Ciebie zadzwoniłam, bo podjęłam dobre kroki po rozmowie z tobą".
I tu mogę się cieszyć, że zareagowałam w ten sposób, że nie zagadałam, nie dawałam nie wiadomo jakich rad... ale niestety nie zawsze tak jest.
Kochani, wszyscy znamy słowo EMPATIA, często mówimy: wiem, co czujesz... ale czy wiemy naprawdę? Czy potrafimy wczuć się w sytuację tej drugiej osoby?
To nie jest proste, ale starajmy się. Ostatnie miesiące przyniosły mi sporo doświadczeń w tej kwestii
i mimo najlepszych chęci wiem, że nie zawsze potrafię tak po prostu współodczuwać.
Kiedy więc spotykacie tę osobę, która szuka wsparcia, zrozumienia, po prostu dopasujcie się do niej (mowa ciała, sposób mówienia), słuchajcie, bądźcie dla niego i z nim (jeśli już poświęcacie mu czas, niech to będzie na 100%). Szanujcie go, nie narzucajcie swojego zdania, nie oceniajcie, nie przekonujcie do swoich racji. Czasem wystarczy dać czas, a nasze milczenie bądź jedynie parafrazowanie pozwoli mu odnaleźć sedno. Nikt z nas nie lubi być oceniany, upominany i na siłę pocieszany - więc i tego unikajmy.
Wiem, wiem, tempo życia czasem narzuca nam inne zachowania - chcemy szybko znaleźć rozwiązanie, dać wskazówki itp... ale naprawdę zatrzymajmy się, po prostu postarajmy się wysłuchać i zrozumieć.







grafika: zdrowie.gazeta.pl

Przyspiesz swój metabolizm

Wertując strony magazynów kobiecych zewsząd atakują nas reklamy suplementów diety przyspieszających metabolizm oraz wspomagających spalanie tkanki tłuszczowych. Niejednokrotnie bardzo drogie, najczęściej działające jak placebo, nierzadko szkodliwe. Czy bez faszerowania się suplementami możemy przyspieszyć te procesy? Polecam kilka sprawdzonych sposobów, czasami na prawdę niewiele potrzeba, by sobie pomóc :)


a) Kofeina, zielona i czerwona herbata
Picie kawy, które zazwyczaj odradzane jest na diecie, robione w umiarze może przyspieszyć procesy metaboliczne. Warto też sięgnąć po zieloną i czerwoną herbatę liściastą herbatę- do nieciekawego smaku można się przyzwyczaić po kilku litrach :) Czerwona herbata stymuluje wytwarzanie soków trawiennych oraz poprawia pracę jelit, ponadto zawarty w niej fluor chroni zęby przed próchnicą. Lista zalet tych herbat ciągnie się w nieskończoność, więc nic tylko pić, chudnąć i wyglądać dobrze!

b) Obowiązkowe śniadanie
Badania pokazują, że osoby zjadające śniadania (może nie typu Full English Breakfast, ale na przykład miseczkę owsianki, czy pełnoziarniste pieczywo) są pięciokrotnie mniej narażeni na walkę z nadwagą. 

c) Żelazo
Żelazo bierze udział w dotlenianiu mięśni, i bez jego odpowiedniej ilości w diecie organizm zdecydowania zwalnia. Dołącz do diety płatki owsiane, szpinak, brokuły. 

d) Zimna woda
Zimne niesłodzone napoje powodują, że nasz organizm musi zwydatkować energię, żeby się dogrzać. Unikaj natomiast ciężkich alkoholi, które mocno rozgrzewają, jednocześnie obniżając metabolizm.

e) Białko
Najlepszymi spalaczami tłuszczu są produkty zawierające dużo białka (ryby, jajka, mięso). 

f) Ostre przyprawy
Jeśli nie masz przeciwwskazań doprawiaj na ostro swoje posiłki. Chili jest tutaj niezastąpione.


No cóż, to wszystko tylko pomoc w dążeniu do celu. Na pewno nie zaszkodzi wysypiać się przynajmniej 7-8 h dziennie i ćwiczyć regularnie, ćwiczyć i ćwiczyć.... do przodu!



piątek, 4 kwietnia 2014

Wspieranie rozwoju naszych Pociech :)

Temat Dzieci jest mi szczególnie bliski i codziennie od prawie 3 lat myślę, co mogę zrobić lepiej, co jeszcze mogę zrobić, żeby moja Córka Sara była szczęśliwa i rozwijała się, jak najlepiej.
Nie powiem nigdy, że bycie Mamą to prosta sprawa.... wątpliwości, pytanie, nieustanne uczenie się wspólnego bycia... 
To są piękne chwile, ale czasem i trudne... 
Mogłabym tu wiele pisać na ten temat, ale chciałam dzisiaj o wspieraniu rozwoju naszych Pociech.
Wielu z nas na myśl przychodzi nauczanie domowe, a w związku z tym negatywne skojarzenia.
Tak być nie powinno, bo wspieranie ma być czymś przyjemnym. Bez względu na to, co to będzie (nauka czytania, liczenia itp.) ma budzić pozytywne skojarzenia, emocje. To ma być czas, w którym dziecko jest na pierwszym miejscu, w którym cała uwaga skupiona jest na nim. Dziecko ma czuć, że jesteśmy z nim i dla niego. Naszą wiarą w sens tego co robimy możemy zarazić dziecko. Ale również odwrotnie, jeśli dziecko wyczuje sceptycyzm, samo się zniechęci i straci zapał. 
Nauka przez zabawę - to, co dla niego dobre, ma traktować jako zabawę, ma być dla niego atrakcyjne. Bardzo ważne jest, aby szanować dziecko i jego wybory. Nie narzucajmy mu co ma robić, pozwólmy wybierać (oczywiście w granicach rozsądku). Nie wolno działać wbrew jego woli, dajmy mu wybór - zaproponujmy kilka możliwości, znajdźmy wspólne zainteresowania. Jeśli będziemy robić coś z pasją, zarazimy nią dziecko. Ponadto jeśli mamy wykonywać coś systematycznie, musi sprawiać i nam przyjemność. A pamiętajmy, że regularność jest kluczem do sukcesu. Nie rezygnujmy więc z naszych pasji, zainteresowań, po prostu to, co przekazujemy dostosowujmy do wieku dziecka i doceniajmy je.
Oczywiście w tej systematyczności trzeba zachować umiar. Jeśli dziecko jest chore, zmęczone, widzimy, że nie ma ochoty na "zabawę" - zróbmy przerwę. Nawet jeśli dopiero zaczęliśmy.  
Taka złota zasada - skończ zanim dziecko samo będzie chciało skończyć, niech ciąg dalszy będzie dla niego zagadką, zaskoczeniem.
Przekazujmy mu umiejętności, wiedzę poprzez zabawę. Bądźmy dla niego wzorem, bo pamiętajmy, że dziecko uwielbia naśladować. Niech te wspólne chwile będą relaksem, przytulajmy się, wygłupiajmy i pod żadnym pozorem nie sprawdzajmy (to, czego dziecko się nauczyło często przychodzi z czasem). Unikajmy systemy nagród i kar - to dział krótkotrwale, chwalmy dziecko nie tylko jeśli coś mu się udało, ale także wtedy, kiedy spróbowało coś zrobić, podjęło wyzwanie :)
I nie wymagajmy zbyt wiele zarówno od dziecka, jak i od siebie. nie możemy mieć zbyt dużych oczekiwań, bo stracimy zapał. Pamiętajmy niektóre umiejętności mogą ukazać się dużo, dużo później...dziecko niejednokrotnie nas przecież zaskakuje swoją wiedzą, umiejętnościami i kompetencjami.


czwartek, 3 kwietnia 2014

Pyszna woda :)



Jeśli picie wody jest dla Ciebie problemem, może skorzystasz z mojej wersji :)
Pyszna, zdrowa, pobudzająca...
Wyciśnięty sok z cytryny, imbir, świeże liście bazylii - zalewam gorącą gotowaną wodą - najlepiej pić ciepłe. Zimne napoje dodatkowo wychładzają organizm i przysparzają dodatkowej pracy naszemu układowi trawiennemu. Stąd w medycynie chińskiej zaleca się picie ciepłych napojów i jedzenia ciepłych posiłków. Ciepła woda pozytywnie działa na nasz organizm. Oczyszcza żołądek, rozpuszcza toksyny i śluz. Wspomaga procesy trawienne, pomaga przy zaparciach nudnościach. Ponadto dodaje energii, usuwa nadmiar wilgoci i redukuje nadwagę.
Trzeba więcej?
Jeśli tak, proszę bardzo…
Cytryna – mówiąc najkrócej, działa jak środek czyszczący wątrobę, pomaga usunąć substancje zastoinowe z wątroby i woreczka żółciowego.
Imbir – ma działanie rozszerzające, ogrzewające (polepsza krążenie krwi), wspomaga trawienie, łagodzi mdłości, leczy przeziębienia, leczy migreny, działa przeciwobrzękowo (działanie moczopędne), zwiększa koncentrację.
Bazylia - reguluje pracę układu pokarmowego, poprawia trawienie i ułatwia przyswajanie składników odżywczych zawartych w pokarmach, zapobiega skurczom żołądka i pobudza wydzielanie soku żołądkowego. Ma świetny wpływ na układ nerwowy - działa przeciwdepresyjnie, pomaga zwalczyć bezsenność i zmniejsza nadpobudliwość. Wyostrza zmysły i poprawia pamięć.
Zatem zachęcam!!!!
Oczywiście zawsze obserwujemy organizm i jego reakcje na wprowadzane do diety pokarmy!!!!
Co do cudownych właściwości wody – zapraszam do wcześniejszego wpisu: Woda - ważna, ważne dla każdego.


wtorek, 1 kwietnia 2014

Władza w związku?

Kto rządzi w związku?
Władza, przewaga, poczucie decydowania,  poczucie panowania… to ja trzymam rękę na pulsie, to ja wybieram, to ja ….
JA????
Dlaczego JA?
Każdy z nas lubi mieć poczucie decyzyjności. Lubimy czuć się „Panami” i „Władcami” – to chyba taka natura człowieka. Tworzymy związek, rodzinę – i niejednokrotnie mówimy „ja tu rządzę”.

Tylko, czy w związku chodzi o władzę?

Oczywiście, że nie i pewnie myślicie sobie, ależ odkrywcze, co ta Aga za banały wypisuje :)
Może i banały, ale niekiedy w takich codziennych sprawach nieźle potrafimy się zagubić.
Pisałam, jak ważne jest spojrzenie na drugiego przez pryzmat własnego działania (ZACZNIJ OD SIEBIE), i ta zasada dotyczy również aspektu związku, czyli mówiąc wprost MIŁOŚCI.

Jeśli zależy nam aby związek był udany, musimy dbać, aby w związku panowała RÓWNOŚĆ!

Można wymieniać mnóstwo zasad prowadzących do budowania szczęśliwego związku, ale jedną z nich jest właśnie poczucie równości. Mimo naszych zapędów do trzymania władzy, trzeba! Pamiętać o potrzebach drugiej osoby. Nic nie zdziałamy na siłę, nie zmusimy drugiej osoby do uległości i miłości jednocześnie (mówię o prawdziwym uczuciu).
Brak równości w związku może spowodować wiele kłopotów, przyczynić się do rozpadu, ale tak na co dzień prowadzi do braku wrażliwości na potrzeby drugiego i nie pozwala osiągnąć bliskości emocjonalnej.  Niby dwie połówki, a tak naprawdę każda osobno, bez satysfakcji z bliskości.
Podział władzy musi być równy!
Nie chodzi tu tylko o podział obowiązków domowych typu sprzątanie, opieka nad dzieckiem, zakupy, gotowanie itp. W tym wypadku istotna jest sprawiedliwe i uczciwe podejście do sprawy. Pamiętajmy, że działamy dla dobra wspólnego. Mowa o podejmowaniu ważnych decyzji, możliwości swobodnego wyrażania własnych opinii.
Aby zachować taką równość potrzebny jest szacunek dla drugiej osoby.
Czy poza dzieleniem uczuć, lęków, obaw z drugą osobą,  potrafimy „żyć samodzielnie”?  Czy dbamy o własny rozwój? Aby związek był długotrwały i udany nie możemy zapominać o sobie, swoich celach i pragnieniach.  Słuchajmy i mówmy, nie bójmy się jasno wyrażać czego pragniemy, co myślimy. W związku nie chodzi o to, aby chodzić i myśleć „o co mu/jej chodzi?” – nie dostosowujmy się do drugiej osoby, bo wcześniej, czy później będziemy mieli do niej żal, miejmy odwagę powiedzieć, co nam się nie podoba, co jest dla nas ważne. Jeśli obie strony czują się w związku równe i silne, mają poczucie godności, wiedzą, że ich zdanie jest ważne – to znaczy, że obrali dobrą drogę. Otwarta współpraca, docenianie drugiej osoby, wzajemne zaangażowanie, pozwalają poznać potrzeby drugiej osoby, poczuć się jej ważną a przede wszystkim zapewnić jej wsparcie. Szczera komunikacja, bezpośrednie rozmowy, bez kamuflowania i udawania.  
To wyższa sztuka, potrafić dzielić się z partnerem swoimi najskrytszymi myślami, zmartwieniami, przyznawać się do słabości, lęków. Odsłonić się przed druga osobą świadczy, że w pełni angażujemy się w związek.
Nikt nie powiedział, że życie we dwoje jest proste, ale życie w pojedynkę, też do takich nie zawsze należy. Choć mój związek trwa 18 lat (o rany, połowa mojego życia), wciąż uczymy się siebie… Zmieniamy się, zmienia się otoczenie, pojawienie się dziecka w życiu każdej pary powoduje olbrzymie zmiany… i mogłabym tak wymieniać… pamiętajmy, że związek to DWOJE LUDZI !!!

Fachowym okiem na ten temat więcej w artykule „Władza i miłość” – H.E.Marano – Magazyn COACHING (marzec/kwiecień 2014)







grafika: www.demotywatory.pl