czwartek, 29 maja 2014

Wystarczająco perfekcyjnie

Ostatnio z przemęczenia odpuszczam wiele tematów. Nie ćwiczę, nie pracuję wieczorami, rzadko czytam, po prostu taki to okres, że od 6:00 do 20:00 daję z siebie wszystko lub więcej, i mój organizm odmawia nadgodzin. Wchodzę do domu i po prostu padam. Początkowo, na starą modłę, miałam straszne wyrzuty sumienia, budziłam się po nocach miotając się po domu, wytworzyłam sobie taką blokadę, że jak tknę jeszcze w domu laptopa to łeb mi eksploduje i absolutnie ani pół roboczej myśli mi nie przychodziło do głowy.
Zaczęłam się trochę martwić, jak tam można. Sięgnęłam po test w najnowszym COACHINGU, Bogu dzięki nie jestem pracoholikiem.Pewnie upały dały mi po dupie i organizm potrzebuje więcej odpoczynku, a wyrzuty sumienia no cóż....nad trzeba popracować. Dlatego też sięgnęłam do mądrości filozofii Zen. Tak tak...wiem co myślicie...ale jak Wam powiem, że to filozofia podana w formie bardzo codziennej, przyziemnej i bez zbędnego pieprzenia o rzeczach, o których zabiegany, zapracowany człowiek nie ma pojęcia, to pewnie uda się przekonać choć część z Was do lektury.

"Koleś i mistrz zen" to zapis rozmów Jeff'a Bridges'a z jego znajomym Berrnie Glassman'em. Nazwiska wielkie, ale nie to tknęło mnie do zakupu. Pamiętacie film Big Lebowsky? Ja muszę się przyznać, że filmowy Koleś (dude) jest od czasów studiów moim wielkim idolem i niedoścignionym wzorem spokoju i relaksacji. Od momentu gdy go zobaczyłam, liczę na to, że nastąpi u mnie taki moment zdystansowania do siebie, pokochania siebie i docenienia życia tu i teraz bez, który pozwoli bez stresu i spiny udać się na zakupy w szlafroku.

Lekturę zaczęłam, zrecenzuję w pełni już za chwilę. Klimat i filozofię książki przybliżą Wam takie perełki:
"Jestem starym człowiekiem i cierpiałem z powodu wielu nieszczęść, z których większość nigdy się nie wydarzyła" Mark Twain

Miłego dnia,
lecę po szlafrok.

zdjęcie: sklep.charaktery.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz