Przyciągaj to, co dobre... czytaliście? Jeśli nie klik :)
Przyciągaj i żyj z ludźmi, z którymi chcesz żyć...
Przyciągaj i żyj z ludźmi, z którymi chcesz żyć...
Czy tak się da, czy to możliwe?
Niestety
to nie takie proste, by wiedzieć, że ci którzy stają na naszej drodze
życie, to ludzie, którzy nas nie skrzywdzą, którym będzie zależało na
naszym szczęściu...
Nie wszyscy niestety dobrze nam życzą, niektórzy wręcz zazdroszczą, a już najgorzej, jeśli działają na "naszą niekorzyść"...
Sama
też spotkałam takich na swojej drodze życia i pewnie jeszcze spotkam...
Całe szczęście są i tacy, którzy oddaliby za nas "życie"...
A co jeśli kochamy, a ta druga osoba nas rani....robi rzeczy, które nas bolą, nie zwraca uwagi na nasze uczucia, nie dba o nas, o nasze relacje....
Mówię tu raczej o relacjach partnerskich, ale nie tylko, bo każdym przypadku może się tak dziać.
Zamykamy się często z tymi naszymi odczuciami, w sercu czujemy, że powinno być inaczej.... rozum karze działać a my nic.... tylko milczymy i "gaśniemy". Gasną nasze uczucia, gaśnie entuzjazm.
Nie każdy z nas potrafi walczyć o swoje pragnienia, nie każdy potrafi mówić o uczuciach, o tym, co go boli, ale bez żadnych wymądrzeń pamiętajcie, że każdy ma prawo do szczęścia!!! Brzmi prosto i banalnie, a jednak tylu "nieszczęśliwych" spotykamy...
A może ten "drugi", nawet nie zdaje sobie sprawy, że nas rani. Może nie widzi, bo udajemy przed nim. Może nie widzi, bo mu tak wygodnie.
Ale jeśli nie spytamy go, nie powiemy o naszych odczuciach, nie zasygnalizujemy, że coś jest nie tak, to jak będzie wyglądało nasze wspólne życie dalej?
Rozmawiajmy, pytajmy, nie bójmy się zdziwienia, złości - pamiętajmy o sobie i swoim "ja".
Żyjmy tak, jakby jutra miało nie być! Nie odkładajmy na jutro, ale małymi kroczkami idźmy do przodu!
A co jeśli kochamy, a ta druga osoba nas rani....robi rzeczy, które nas bolą, nie zwraca uwagi na nasze uczucia, nie dba o nas, o nasze relacje....
Mówię tu raczej o relacjach partnerskich, ale nie tylko, bo każdym przypadku może się tak dziać.
Zamykamy się często z tymi naszymi odczuciami, w sercu czujemy, że powinno być inaczej.... rozum karze działać a my nic.... tylko milczymy i "gaśniemy". Gasną nasze uczucia, gaśnie entuzjazm.
Nie każdy z nas potrafi walczyć o swoje pragnienia, nie każdy potrafi mówić o uczuciach, o tym, co go boli, ale bez żadnych wymądrzeń pamiętajcie, że każdy ma prawo do szczęścia!!! Brzmi prosto i banalnie, a jednak tylu "nieszczęśliwych" spotykamy...
A może ten "drugi", nawet nie zdaje sobie sprawy, że nas rani. Może nie widzi, bo udajemy przed nim. Może nie widzi, bo mu tak wygodnie.
Ale jeśli nie spytamy go, nie powiemy o naszych odczuciach, nie zasygnalizujemy, że coś jest nie tak, to jak będzie wyglądało nasze wspólne życie dalej?
Rozmawiajmy, pytajmy, nie bójmy się zdziwienia, złości - pamiętajmy o sobie i swoim "ja".
Żyjmy tak, jakby jutra miało nie być! Nie odkładajmy na jutro, ale małymi kroczkami idźmy do przodu!
Kobieto powinnam Ci bić brawo na stojąco :):) takie prawdziwe :) już wczoraj miałam napisać komentarz do poprzedniego posta - czasem mimo, że chcielibyśmy się wyzwolić i spróbować powiedzieć "coś" czy zareagować na nie zawsze dla nas korzystne zachowanie ludzi wokół nas, po prostu się nie da. Usta same się sznurują i jedyne co potrafimy to spuścić wzrok i wydać westchnienie rezygnacji.
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda! najtrudniej otworzyć usta i powiedzieć, co się czuje! to tak jak z moim treningiem asertywności. Najtrudniejszy pierwszy krok, potem to już cała lawina!
OdpowiedzUsuńOj wiem coś o tym, stąd ten wpis....ale po to mamy kolejny o kolejny dzień, żeby się uczyć i małymi krokami zmieniać siebie....a może i innych :)
OdpowiedzUsuń